Stanisław Obirek zauważa, że tego typu rozwiązania można zaobserwować w innych krajach. - Być może w związku z dużą mobilnością, Polacy podpatrzyli ten pomysł np. w Ameryce. Przed wprowadzeniem takich praw należałoby sprawdzić, jak taki przepis funkcjonuje w innych krajach i -przede wszystkim - kto dokładnie i dlaczego chce taki zapis wprowadzić.- Z punktu widzenia człowieka, który się zajmuje zmianami religijności, sądzę, że kwestie, które do tej pory wydawały się nie do przyjęcia, pod wpływem doświadczeń z innych krajów, stają się akceptowalne. Ja nie widzę w tym nic zdrożnego, nawet pamiętam przypadki osób znanych - np. Jerzy Grotowski - które życzyły sobie, aby ich prochy były rozproszone gdzieś w Indiach. - Myślę, że trzeba być elastycznym. Jeśli wśród społeczeństwa się takie głosy pojawiają, należy im na to pozwolić. Człowiek decyduje o sobie nie tylko za życia, ale i ma prawo zadecydować, gdzie i jak zostanie pochowany po śmierci. Azjatyckie wpływy Prof. Obirek zwraca uwagę na niejednorodność światowych kultur. Rozmaite społeczności zupełnie inaczej podchodzą do tematu śmierci i upamiętnienia zmarłych. - Mam wrażenie, że te wpływy, o których mówimy, pochodzą głównie z Azji, a konkretnie z Indii. W hinduizmie czy buddyzmie ludzie podchodzą do śmierci zupełnie inaczej. Temat śmierci funkcjonuje w inny sposób w przestrzeni publicznej. Cmentarze, takie, jakie my znamy praktycznie nie istnieją. To wszystko jest kwestią kulturową. Przecież kremacja, tak popularna obecnie, jest stanem pośrednim między tradycyjnym pochówkiem a bardziej niekonwencjonalnymi formami - zauważa Stanisław Obirek. Według profesora Obirka nie ma jedynie słusznego sposobu upamiętniania zmarłych. - Bardzo dobrze, że poruszamy ten temat, bo ludzi trzeba uświadamiać, że tak naprawdę nasza tradycyjna forma pochówku - grzebanie zwłok do ziemi - nie jest wcale jedyną akceptowalną etycznie możliwością. Najważniejsze, by pamiętać o godności zmarłego i pochować go z poszanowaniem woli. Są różne formy, a ja przestrzegałbym przed twierdzeniem, że tylko my grzebiemy zmarłych z szacunkiem, a wszyscy "inni" robią to źle. Nagrobek czy powiew wiatru? Są ludzie, którzy po śmierci chcieliby być spopieleni i życzą sobie, by ich prochy były rozrzucone w wybranych przez nie miejscu. Wtedy taka osoba nie posiadałaby nagrobku, przez co znany nam od stuleci sposób kontemplacji zmarłych na cmentarzu byłby niemożliwy. Pewna część społeczeństwa zaakceptowałaby to rozwiązanie z widocznym trudem. Prof. Obirek nie widzi tutaj żadnego problemu. - Wielu ludzi posiada światopogląd, w myśl którego po śmierci wszystko się kończy. Tacy ludzie chcą być po prostu zapomniani i stać się częścią natury. Nie chcą uczestniczyć w tym "kulcie zmarłych", który panuje w Polsce Żywi ważniejsi od zmarłych - Czasem mam wrażenie, że w naszej kulturze bardziej pamiętamy o zmarłych, niż o żywych - zauważa Stanisław Obirek. - Te ogromne nekropolie, pomniki - to nawet dla odwiedzających Polskę obcokrajowców jest dziwne. W Anglii cmentarze wyglądają zupełnie inaczej, skromniej. Traktuje się tam zmarłych godnie, ale również nie ma przesady. Nasze nekropolie wyglądają niekiedy lepiej, niż niektóre mieszkania. Tu potrzebna jest równowaga. Stanisław Obirek zwraca również uwagę na pełne przepychu akcesoria pogrzebowe. Wykonane z najlepszych gatunków drewna trumny albo zdobione diamentami urny są dla profesora świadectwem absurdu i przesady. - Spójrzmy na to, co robili kiedyś Egipcjanie: balsamowanie, piramidy. Albo niedawno miniony okres komunizmu - mauzolea ze skremowanymi liderami. To kolejna skrajność - "wiecznie żywy" Lenin jest utożsamiany z jego mumią na Kremlu. Tutaj - podobnie jak w wielu innych sprawach - wymagany jest zdrowy rozsądek i świadomość, że są różne sposoby upamiętniania zmarłych i nie należy ich wartościować. Należy je - po pierwsze - szanować i wystrzegać się absolutyzowania tego, co jest przyjęte u nas. - Elastyczność i zrozumienie dla ludzkiej różnorodności są więcej niż wskazane - puentuje Stanisław Obirek.