Podczas rozmowy w 1982 r. z uczestnikami pacyfikacji, świadek miał usłyszeć o tym, że kilku wycofujących się po jednym z natarć milicjantów zostało otoczonych przez atakujących górników. Dowodzący grupką milicjantów chorąży sztabowy zaczął wtedy strzelać ze służbowego pistoletu - po nim zaczęli strzelać także inni milicjanci, w tym rozmówca świadka. Gdy świadek spytał wtedy jednego ze swych rozmówców o odznaczenie, które ten miał na swoim wyjściowym mundurze, miał usłyszeć, że to "za trzech lumpów, których ukatrupił na Wujku". Świadek podkreślał w czwartek przed sądem, że nie pamięta nazwisk swoich rozmówców, mimo że pamiętał je jeszcze trzy miesiące temu, gdy starał się o status świadka incognito. Wskazał, że na jego niepamięć wpłynął stres, powstały wskutek "pomawiania go i prześladowania przez prokuraturę i dziennikarzy niektórych mediów". Zaznaczył też, że nazwiska te przekazał kieleckiej prokuraturze w 1982 r. Były zomowiec zarzucił prowadzącej śledztwo w tej sprawie prokuraturze ujawnienie informacji niejawnej. - Zgłaszając się do prokuratury w tej sprawie, chciałem tylko wskazać, podpowiedzieć pewne sprawy i osoby, nie ujawniając się. Nie chciałem występować jawnie w tym procesie jako świadek, chciałem jedynie, by prokuratura zbadała to, co chcę ujawnić. W czwartek złożyłem zawiadomienie o popełnieniu w tej sprawie przestępstwa - wskazał Jerzy Ś. Świadek podkreślił, że po raz pierwszy swoją wiedzą na temat zdarzeń w kopalni "Wujek" podzielił się z kielecką prokuraturą w 1982 r. Wkrótce potem miał być za to szykanowany w jednostce ZOMO, w której służył. Wyjaśnił, że nie ponowił swoich zeznań po 1989 r., ponieważ był przekonany, że sąd jest w posiadaniu jego informacji. Ocenił, że teraz - podobnie jak w 1982 r. - prokuratura chce "zaciemnić sądowi" sprawę. Były zomowiec kilka miesięcy temu zgłosił się do prokuratury, wskazując, że chce przekazać sądowi ważne informacje. Mężczyzna, z obawy o bezpieczeństwo, chciał być przesłuchany jako świadek incognito. Ostatecznie nie otrzymał takiego statusu - na wniosek prokuratura przesłuchiwany jest w normalnym trybie. Sprawa trybu jego przesłuchania odwlekła wydanie wyroku o kilka miesięcy.