W czwartek sędzia - która jest w zaawansowanej ciąży - odroczyła sprawę bez terminu, bo idzie na zwolnienie, a potem na urlop macierzyński. 56-letniego Wachowskiego oskarżono o złożenie fałszywych zeznań w 2003 r. w prokuraturze w Piasecznie (grozi za to do 3 lat więzienia). Zaprzeczył on wtedy, by dostał od biznesmena Sławomira M. 30 tys. dolarów jako zwrot części zainwestowanych przez siebie pieniędzy. W 2001 r. Wachowski "włożył" bowiem 159 tys. dolarów w tworzoną przez niego i M. spółkę. Wspólny biznes nie powiódł się. M. - który czeka na swój proces za oszustwo wobec Wachowskiego - twierdzi, że jeszcze w maju 2001 r. zwrócił mu część zainwestowanej kwoty - 30 tys. dolarów. Głównym dowodem jest pokwitowanie odbioru przez Wachowskiego. On sam twierdzi, że pieniędzy nie dostał, a M. spreparował pokwitowanie, wykorzystując kartkę z jego podpisem "in blanco". W czwartek przed Sądem Rejonowym Warszawa-Mokotów przesłuchano Dorotę O. - 29-letnią konkubinę Wachowskiego. Zapewniła ona, że dzień, na który wystawiono pokwitowanie, oskarżony spędził z nią (byli m.in na urodzinach jej brata, co dobrze pamięta) i nie mógł odebrać żadnych pieniędzy. - Gdyby tego dnia miałby coś odebrać, powiedziałby mi o tym - dodała. Po zgłoszeniu przez obronę wniosku o przesłuchanie jeszcze jednego świadka, przewodnicząca rozprawy sędzia Agnieszka Prokopowicz ogłosiła, że odracza ją bezterminowo - z powodu własnej ciąży. Nie wiadomo, jak długo może trwać przerwa - urlop macierzyński liczy co najmniej 18 tygodni. Adwokat Wachowskiego mec. Waldemar Kaim nie wyklucza, że proces trzeba będzie zacząć od nowa z nowym składem sędziowskim. Wszystko zależy od tego, jak szybko sędzia wróci do pracy. Wachowski - który nie ukrywał rozgoryczenia z długiego odroczenia sprawy - twierdzi, że M. spreparował pokwitowanie po to, by uwiarygodnić twierdzenia Lecha Kaczyńskiego z 2001 r. (obecny prezydent RP był wtedy ministrem sprawiedliwości - red.), że Wachowski to przestępca. - Właśnie dlatego to pokwitowanie nosi datę z maja 2001 r. - mówił Wachowski, dla którego wątek polityczny sprawy jest "oczywisty". W sprawie konfliktu Wachowskiego z biznesmenem jest też odrębny wątek: Sławomir M. twierdzi, że wręczył b. ministrowi 25 tys. dol. za załatwienie mu wizy do USA. Nie mógł jej dostać normalną drogą, ponieważ w latach 80. został wydalony z USA za używanie fałszywego paszportu. Wachowski jednak przedstawił dowód, że w dniu, o którym mówi biznesmen, przebywał w Hiszpanii, czego mają dowodzić pieczątki w paszporcie. Łódzka prokuratura zarzuca Wachowskiemu płatną protekcję oraz ukrywanie dokumentów, m.in. tajnych. Wobec Wachowskiego wysuwano też wcześniej inne zarzuty, m.in. że w latach 90. za łapówkę wpłynął na prezydenta Wałęsę, by uniewinnił członka gangu pruszkowskiego Andrzeja Z., pseud. Słowik. Prokuratura tego nie potwierdziła.