Do dramatycznych wydarzeń doszło w listopadzie 2005 roku w miejscowości Neuilly-sur-Marne na wschodnich przedmieściach Paryża. 24-letni wówczas Mushtaq Amer Butt oblał benzyną i podpalił 18-letnią Szeherezadę Belayni na ulicy w pobliżu jej domu. Odwieziona w stanie krytycznym do szpitala z oparzeniami 60 proc. ciała młoda kobieta przez wiele miesięcy była w stanie śpiączki. Na sali rozpraw 21-letnia dziś Szeherezada spotkała po raz pierwszy od chwili napaści swego prześladowcę, który odpowiada przed sądem za usiłowanie morderstwa. Kobieta, której twarz nosi wciąż ślady oparzeń, domagała się, by proces odbył się przy drzwiach zamkniętych. Sąd odmówił jednak jej prośbie, na co ofiara napaści zareagowała płaczem, wykrzykując: "nie chcę, nie mogę". Jak podają francuskie media, Belayni, zatrudniona obecnie w policji sądowej, jest także wiceprezeską stowarzyszenia broniącego praw kobiet "Ni putes, ni soumises" ("Ani dziwki, ani służące"). Przed rozprawą powiedziała prasie, że oczekuje wymierzenia napastnikowi surowej kary, która byłaby "symbolem walki przeciw przemocy wyrządzanej kobietom".