Ryszard Rydiger domaga się przeprosin. Poczuł się obrażony treścią głośnej książki o Lechu Wałęsie. Sąd nie rozstrzygnął jednak tego sporu, bo musiał się zająć konfliktem między dwoma firmami, które mają w nazwie słowo "Arcana". Całe zamieszanie wokół nazw wywołał sam Ryszard Rydiger. Adwokat pojawił się bowiem w krakowskim sądzie w podwójnej roli - jako osoba domagająca się przeprosin i jako właściciel Wydawnictwa ARCANA - spółki zarejestrowanej trzy tygodnie temu. Rydiger zażądał, aby firma Arcana zrezygnowała z wydawania książki Pawła Zyzaka. Jak twierdzi Rydiger, spółka Arcana narusza dobra jego wydawnictwa, nazywając się w książce Zyzaka "wydawnictwem Arcana". Tymczasem założona przez niego spółka Wydawnictwo ARCANA nie jest wydawcą książki o Lechu Wałęsie. - Ja jej nie wydałem - podkreślał na sali sądowej Ryszard Rydiger. - Proszę w swoje książki włożyć adnotację, kto tę książkę wydał. (...) Albo zamalować flamastrem i poprawić właściwą nazwę. Firma Arcana, wydawca książki Zyzaka, uważa, że postępowanie Ryszarda Rydigera, to celowe działanie. - To jest zrobione z rozmysłem i premedytacją. Tu chodzi o zniszczenie firmy - podkreśla Zuzanna Dawidowicz, prezes firmy Arcana. Dawidowicz zapowiedziała, że skieruje do sądu wniosek o ukaranie Wydawnictwa ARCANA za nieuczciwą konkurencję. Sąd oddalił wniosek Rydigera o dopuszczenie do udziału w procesie założonej przez siebie spółki. Do czasu rozpoznania zażalenia w tej sprawie odroczył rozprawę.