Dziś w sądzie nie pojawił się Leszek Miller, który miał występować jako pokrzywdzony. Prokuratura wniosła o odroczenie rozpoczęcia sprawy. Sąd po naradzie zdecydował, że proces zacznie się dzień później, w piątek. Sąd zapowiedział też, że postara się powiadomić o piątkowym terminie byłego premiera, od którego sąd nie otrzymał potwierdzenia, że został zawiadomiony o terminie. W sprawie ppłk. Miłosza Miller jest - tak jak inni poszkodowani - pokrzywdzonym. - Pokrzywdzony nie musi osobiście uczestniczyć w rozprawie, Ale procedura karna zobowiązuje sąd do powiadomienia pokrzywdzonego o przewodzie, który rozpoczyna się odczytaniem aktu oskarżenia. Gdyby sąd zaczął rozprawę bez pokrzywdzonego, ten nie mógłby skorzystać z przysługującego mu prawa występowania w charakterze oskarżyciela posiłkowego - wyjaśnił sąd. - Wolałbym, żeby to jak najszybciej się skończyło - powiedział ppłk Miłosz. Pilot jest oskarżony o umyślne spowodowanie niebezpieczeństwa powstania katastrofy oraz nieumyślne spowodowanie samej katastrofy. Grozi mu do 8 lat więzienia. W grudniu 2003 r. śmigłowiec Mi-8 rozbił się po awarii obu silników w pobliżu Piaseczna pod Warszawą. Pilot zdołał wylądować w lesie, omijając pobliskie zabudowania. Załoga i pasażerowie roztrzaskanej maszyny zostali ranni. Doświadczeni piloci podkreślali umiejętności i opanowanie Miłosza, ale komisja stwierdziła, że popełnił niezawiniony błąd, nie włączając instalacji przeciwoblodzeniowej. Na korzyść pilota komisja wskazała, że załoga nie miała danych meteorologicznych wskazujących na ryzyko oblodzenia. Pilot wciąż odbywa loty w specjalnym pułku lotniczym, którego maszynami latają m.in. członkowie rządu.