Przed olsztyńskim sądem rozpoczął się we wtorek proces Sergiusza P., który dzień po zabójstwie Pawła Adamowicza (14 stycznia) napisał na portalu lokalnej gazety z Olsztyna, że "następny będzie Grzymowicz". Sergiusz P. krótko po dokonaniu wpisu został zatrzymany i na trzy miesiące trafił do aresztu. W jego mieszkaniu policja znalazła ponad 390 gramów marihuany. Okazało się, że w przeszłości był karany za przestępstwa narkotykowe. "Mój wpis był nieprzemyślany" We wtorek Sergiusz P. przyznał się zarówno do posiadania narkotyków, jak i do kierowania gróźb pod adresem Grzymowicza. Oskarżony oświadczył, że narkotyki posiadał na własny użytek, że robił z marihuany olejek medyczny i się nim odurzał. Nie podał, skąd miał susz, zapewniał, że nie miał zamiaru udzielania narkotyków innym. Wyjaśniając okoliczności dokonania wpisu zawierającego groźby pod adresem Grzymowicza, Sergiusz P. powiedział, że dokonał go z telefonu komórkowego. "Mój wpis był nieprzemyślany, nie wiedziałem, że wywoła takie konsekwencje. Nie znam osobiście pana prezydenta Grzymowicza. Nigdy z mojej strony nic mu nie groziło i nic mu nie zagraża. Ten wpis był niewłaściwy, nie zdawałem sobie sprawy z konsekwencji. Jest mi bardzo przykro, że tak się zachowałem" - mówił Sergiusz P. Dodawał, że miał zamiar skasować wpis w internecie "jakieś dwie godziny po tym, jak go zrobił". "Przeczytałem pod moim postem komentarz, że groźby są karalne i chciałem go skasować. Ale się to nie udało, nie było takich możliwości technicznych" - powiedział P., który w sądzie kilka razy przeprosił Grzymowicza. Pytany przez sąd, czy zdaje sobie sprawę z tego, że jego wpis mógł zainspirować do skrzywdzenia prezydenta miasta przez innych ludzi, Sergiusz P. zdawał się nie rozumieć, o co jest pytany. Powtarzał tylko, że nie chciał nikomu zrobić krzywdy. Zeznania Grzymowicza Sergiusz P. w styczniu, krótko po dokonaniu wpisu został aresztowany. Z aresztu wyszedł pod koniec kwietnia i zatrudnił się jako magazynier w firmie kurierskiej. Prezydent Olsztyna Piotr Grzymowicz przystąpił do procesu jako pokrzywdzony i oskarżyciel posiłkowy. Przesłuchiwany oświadczył, że obawiał się spełnienia gróźb kierowanych pod jego adresem. "Zabito samorządowca, pod kierunkiem innych prezydentów miast kierowano groźby" - mówił Grzymowicz i dodawał, że "to było dzień po zabiciu prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza". "Stała się rzecz straszna, która wstrząsnęła środowiskiem samorządowym i wieloma mieszkańcami naszego kraju. Po tym strasznym czynie wielu z nas dostawało groźby. Był to czas, że się realnie obawiałem" - powiedział Grzymowicz, który w styczniu na pewien czas otrzymał policyjną ochronę. Prezydent Olsztyna przyznał, że o groźbach pod jego adresem poinformowała go policja. "Ja bez wahania natychmiast złożyłem wniosek o ściganie osoby, która napisała w internecie groźby wobec mnie" - dodał Grzymowicz. W sądzie Grzymowicz stanowczo podkreślał, że jako osoba publiczna nie zgadza się na hejt i groźby kierowane pod adresem osób pełniących funkcje publiczne. "Nie mogę i nie chcę tego akceptować" - mówił. Oskarżony Sergiusz P. wiele razy przepraszał w sądzie Grzymowicza. Mówił, że dokonał wpisu nierozważnie, że nie miał zamiaru skrzywdzić prezydenta miasta. "Jestem w stanie przyjąć przeprosiny jak są szczere i jak mogą oskarżonemu pomóc wejść na właściwą drogę życia. Jako ojciec trójki dorosłych dzieci rozumiem sytuację, w której się znalazł. Mogę zrozumieć, że kiedy siedział przed komputerem i czytał hejt i nieprawdziwe informacje to wpisał, co wpisał" - powiedział Grzymowicz, który zgodził się na mediacje z oskarżonym. Sąd zdecydował, że mediacje między oskarżonym a Grzymowiczem mają się odbyć do 21 maja. Tydzień później sąd chce przesłuchać ojca oskarżonego, który we wtorek nie stawił się w sądzie, i zakończyć proces.