Taki termin wyznaczył Sąd Okręgowy Warszawa-Praga, do którego w październiku J.Kaczyński złożył swój pozew. Chce on, by sąd nakazał Niesiołowskiemu przeprosiny za bezprawne naruszenie jego dobrego imienia. "Oświadczam, że teza jakoby książka autorstwa Sławomira Cenckiewicza i Piotra Gontarczyka pod tytułem "SB a Lech Wałęsa. Przyczynek do biografii" została napisana na polecenie pana Jarosława Kaczyńskiego jest nieprawdziwa i nieuprawniona" - brzmi ułożony przez powoda tekst przeprosin. Ponadto Niesiołowski miałby przeprosić za "nieuprawnione i nieprawdziwe" sformułowanie, że J. Kaczyński - wykorzystując swe polityczne znaczenie - miał wpłynąć na powstanie i treść tej książki, "w akcie politycznej zemsty, w celu zdyskredytowania swoich przeciwników politycznych". Według pozwu, Niesiołowski miałby na swój koszt zamieścić te przeprosiny w "Gazecie Wyborczej" i w TVN 24 - jednego dnia czterokrotnie - oraz wysłać powodowi własnoręcznie sporządzone (względnie drukowane) oświadczenie tej samej treści. J.Kaczyński chce też, by sąd zobowiązał Niesiołowskiego do wpłaty 10 tys. zł na rzecz Polskiej Akcji Humanitarnej. Pozew z takimi samymi żądaniami złożył też wobec Niesiołowskiego poseł PiS Arkadiusz Mularczyk. Domaga się on by wicemarszałek przeprosił go i oświadczył, że "teza jakoby pan poseł Mularczyk wyciągał z IPN fałszywe oświadczenia jest nieprawdziwa i nieuprawniona". Ponadto pozwany ma dodać, że "nieuprawniona jest również ocena, zgodnie z którą pan Mularczyk swoimi działaniami skompromitował się jako adwokat, jako polityk i jako człowiek". Daty rozpoczęcia etgo procesu sąd jeszcze nie wyznaczył. "Będę się bronił w sądzie" - komentował w październiku oba pozwy Niesiołowski. Dodawał, że nie pamięta szczegółowo pełnego kontekstu swych wypowiedzi, ale oświadczył, że "odrzuca żale obu panów". "Myślę, że potrafię udowodnić, iż bez polityki PiS książka o Wałęsie by nie powstała" - oświadczył. Dodał, że "fakt, iż w politycznej polemice sięga się do sądu, świadczy o bezradności obu panów, którzy mogliby polemizować publicystycznie". Zgodnie z prawem, pozwany - by nie przegrać procesu o ochronę dóbr osobistych - musi dowieść sądowi, że mówił prawdę lub przynajmniej, że działał w interesie publicznym i dlatego jego działanie nie było bezprawne.