Według mec. Piotra Schramma, reprezentującego oskarżonego, komendanci wywierali presję na policjantach, aby ci złożyli zawiadomienie o naruszeniu ich nietykalności przez Frasyniuka. Kolejna odsłona procesu W czwartek przed Sądem Rejonowym dla Warszawy-Śródmieście odbyła się kolejna rozprawa w procesie Władysława Frasyniuka oskarżonego o naruszenie nietykalności dwóch umundurowanych policjantów podczas wykonywania czynności służbowych - popchnięcia rękami, przepychania i kopnięcia jednego z tych policjantów. Chodzi o incydenty podczas kontrmanifestacji wobec marszu smoleńskiego 10 czerwca 2017 r. Frasyniuk nie przyznał się do winy. "Frasyniuk stawiał gwałtowny opór, wierzgał nogami, krzyczał i reagował agresywnie. W trakcie wynoszenia go poza trasę przemarszu kopał jednego z policjantów, naruszając jego nietykalność cielesną. Zachowywał się agresywnie także po przeniesieniu ze środka ulicy, wyrywając się policjantom, którzy próbowali go wylegitymować. Funkcjonariusza, który wzywał go do zachowania zgodnego z prawem, gwałtownie popchnął, naruszając także jego nietykalność cielesną" - mówił w czerwcu rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Warszawie prok. Łukasz Łapczyński. Podczas pierwszej rozprawy w tym procesie w połowie listopada, zeznawało dwóch policjantów, którzy złożyli zawiadomienie o naruszeniu ich nietykalności. Przyznali oni wtedy, że Frasyniuk nie reagował na polecenia i naruszył ich nietykalność. Zapewnili przed sądem, że nikt im nie nakazywał zainicjowania sprawy, nikt też nie sugerował treści zeznań. Jeden z policjantów zeznał, że krótko po incydentach, w związku ze sprawą miał kontakt telefoniczny z zastępcą komendanta wojewódzkiego policji w swym województwie. Zaznaczył, że wcześniej nie miał kontaktów z zastępcą komendanta wojewódzkiego. Dodał, że zawiadomienie w sprawie złożył w dniu wolnym od pracy, gdy do jego domu wieczorem około godz. 19 przyjechał funkcjonariusz, aby takie zawiadomienie odebrać. Obrona domaga się przesłuchania komendantów W odniesieniu do tych zeznań obrona złożyła wniosek o przesłuchanie komendantów policji w Gdańsku. Mecenas Schramm mówił w czwartek przed sądem, że poprzez powołanie nowych świadków będzie można zweryfikować "czy presja na policjantów była wywierana; jaka była tego pobudka; jaka była treść rozmów policjantów z przełożonymi; kto oczekiwał złożenia zawiadomienia o naruszeniu nietykalności, że poszukiwał tych policjantów przez policjantów operacyjnych w całej Polsce". Jak dodał, "będziemy mogli zobaczyć, czy dwóch kluczowych policjantów w tym procesie, to osoby wiarygodne, które z własnych pobudek złożyły zawiadomienie, przez nikogo nie naciskanie, czy też presja płynęła na nich z góry, może z samego ministerstwa". Z kolei prokurator Michał Gołda ocenił, że przesłuchanie wskazanych przez obronę świadków nie ma znaczenia dla rozstrzygnięcia sprawy. "Podstawowym dowodem jest materiał filmowy. Natomiast wyjaśnienia świadków i oskarżonego, to tylko dowody dodatkowe, które pozwalają ustalać dodatkowe okoliczności" - dodał. Sąd miał też w czwartek dokończyć przesłuchanie jednego z policjantów, którzy złożyli zawiadomienie. Ten jednak nie stawił się w sądzie, ze względu na czynności służbowe w związku ze szczytem klimatycznym w Katowicach. Frasyniuk: Sprawa absolutnie polityczna Po wyjściu z sali sądowej Frasyniuk powiedział dziennikarzom, że "jest to sprawa absolutnie polityczna". "Być może to jest dobry moment, żeby uświadomić rządzącym, że nawiązują do najgorszych tradycji w historii Polski. Data 13 grudnia jest fantastyczna. 37 lat temu tysiące ludzi stawało przed sądami, bądź byli zatrzymywani w ośrodkach internowania z tego powodu, że stawali w obronie swobód obywatelskich i marzyli o państwie prawa. Dzisiaj tysiące ludzi także staje przed sądami w obronie państwa prawa" - oświadczył Frasyniuk. Mec. Schramm dodał, że o politycznym charakterze sprawy świadczy powołanie przez sąd nowych świadków. "Wiemy, że nacisk w służbach istnieje i pewne oczekiwania wyrażane wobec funkcjonariuszy przez komendanta wojewódzkiego policji nie są tylko pytaniami, czy zamierzają złożyć zawiadomienie o naruszeniu nietykalności, tylko są oczekiwaniem złożenia takiego zawiadomienia" - zaznaczył adwokat. Na czwartkowej rozprawie w charakterze publiczności obecni byli m.in.: wicemarszałek Senatu Bogdan Borusewicz (PO) i senator Grażyna Sztark (PO). Sąd wyznaczył kolejny termin rozprawy w tym procesie na 25 stycznia.