Jeden z najbardziej rozpoznawalnych elementów byłego hitlerowskiego obozu koncentracyjnego trafił z powrotem do muzeum 21 stycznia 2010. Przekazali go małopolscy policjanci, którzy zatrzymali złodziei i odzyskali napis. Przestępcy mocno go zniszczyli - pocięli na trzy części i pogięli. Od lutego napis był poddawany badaniom, sprawdzana była jego wytrzymałość, wyszukiwane skorodowane miejsca. Szybko okazało się, że problemem będzie wyprostowanie napisu. Wybrano metodę prostowania przy pomocy wysokiej temperatury. Wygięte fragmenty będą nagrzewane i poddawane obciążeniu. Ten proces potrwa kilka tygodniu i dopiero po jego zakończeniu napis zostanie scalony w całość, co nie powinno być już - zdaniem konserwatorów - większym problemem. Oryginalny "Arbeit macht frei" prawdopodobnie na stałe nie powróci już na swoje historyczne miejsce. Dyrektor muzeum Piotr Cywiński obawia się teraz już nie tyle ponownej kradzieży, co stanu technicznego napisu. Po wyprostowaniu i scaleniu wytrzymałość prawie 70-letniego metalu będzie dużo mniejsza. A korozja, wysokie w lecie i niskie w zimie temperatury mogą szybko doprowadzić do jego zniszczenia. Napis trafi więc na wystawę. Niewykluczone, że będzie tymczasowo zawieszany nad bramą w czasie kolejnych rocznic wyzwolenia obozu koncentracyjnego. Ostateczna decyzja zapadnie w listopadzie.