Generał Cieniuch powiedział w Sejmie, że jeśli do końca roku nadal wojsko będzie miało kłopoty z pozyskiwaniem ludzi chętnych do założenia mundurów, trzeba będzie rozważyć wprowadzenie "zachęt" dla potencjalnych ochotników. Problemy z naborem do NSR zaczęły się już w ubiegłym roku - przyznał szef Sztabu Generalnego. Po kilku miesiącach prowadzania naboru okazało się, że nie ma aż tylu chętnych i nie można skompletować 10 tysięcy ochotników. Wtedy ówczesny szef MON Bogdan Klich nakazał uatrakcyjnić służbę w NSR. Ci, którzy podpisywali kontrakty po roku szkolenia i ćwiczeń dostawali odpowiednią gratyfikacje finansową. Obniżono też nieco wymagania co do sprawności fizycznej rezerwistów. Niestety starania te spowodowały jedynie, że do Narodowych Sił Rezerwowych udało się przyciągnąć 10 tysięcy osób, ale kilka tysięcy z nich zasiliło już korpus szeregowych zawodowych i znów w strukturach NSR jest za mało ochotników. Generał Cieniuch powiedział, że jeśli sytuacja utrzyma się w roku 2012 to trzeba będzie jeszcze bardziej uatrakcyjnić służbę w NSR. Nabór do Narodowych Sił Rezerwowych rozpoczęto na początku lipca ubiegłego roku. W sumie - zgodnie z założeniami rządu - do NRS armia chce przyjąć 20 tysięcy osób. Będą to ochotnicy, którzy muszą raz w roku przejść obowiązkowe, miesięczne szkolenie, a w czasie kryzysów mogą być powoływani jako pełnoprawni żołnierze w struktury armii.