Problem polega na tym, że zebrane w danej gminie informacje potrzebne do wydrukowania dowodu nie docierają do centrum personalizacji danych w centrali MSWiA. Dlatego też służby korzystają z określonej w rozporządzeniu drogi awaryjnej. - Ośrodki, które straciły transmisję przekazują dane na płytach CD. To powoduje opóźnienie w granicach do dwóch tygodni maksymalnie - mówi wiceminister spraw wewnętrznych, Leszek Ciećwierz. Jeszcze kilka tygodni temu wiceminister deklarował, że wszystko jest w porządku z systemem. Przyznaje jednak, że nie był poinformowany o kłopotach przez swoich podwładnych i złożył już prośbę o zwolnienie dwóch osób. Kolejki będą się jeszcze tworzyć około dwóch tygodni - 26 marca system powinien zacząć działać normalnie.