W styczniu 2013 r. sporządzono postanowienie o przedstawieniu Mirosławowi G. zarzutu z art. 178 ustawy o obrocie instrumentami finansowymi - poinformował PAP prok. Przemysław Nowak, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie, która prowadzi śledztwo. Art. 178 brzmi: Kto bez wymaganego zezwolenia lub upoważnienia zawartego w odrębnych przepisach albo nie będąc do tego uprawnionym w inny sposób określony w ustawie, prowadzi działalność w zakresie obrotu instrumentami finansowymi, podlega grzywnie do 5 000 000 zł. "Do dnia dzisiejszego zarzut ten nie został podejrzanemu ogłoszony z uwagi na jego niestawiennictwo. Każdorazowo niestawiennictwo jest usprawiedliwiane zwolnieniem od uprawnionego lekarza sądowego" - podał Nowak. Podkreślił, że zwolnienia te są weryfikowane. Z uwagi na nieogłoszenie podejrzanemu zarzutu, prokuratura nie informuje o jego szczegółowej treści. Zawiadomienie parafii o przestępstwie dotyczyło poważniejszych przestępstw: oszustwa w związku z nadużyciem zaufania. Art. 286 Kodeksu karnego przewiduje karę do 8 lat więzienia dla osoby, która w celu osiągnięcia korzyści majątkowej, doprowadza inną osobę do niekorzystnego rozporządzenia własnym lub cudzym mieniem za pomocą wprowadzenia jej w błąd albo wyzyskania błędu lub niezdolności do należytego pojmowania działania. Art. 296 Kk mówi zaś o karze do lat 10 dla osoby wyrządzającej szkodę w wielkich rozmiarach przez nadużycie udzielonych mu uprawnień. - Prokuratura na razie sformułowała słabszy zarzut - powiedział PAP pełnomocnik pokrzywdzonej parafii radca prawny Andrzej Janik. Podkreślił, że można mówić o "ciągu zdarzeń od pozyskania zaufania przez G. od parafii do jaskrawego jego nadużycia". - Istnieje możliwość zmiany zarzutu w kierunku przestępstwa oszustwa z art. 286 kk - podkreślił prok. Nowak. Parafia nie jest jedynym podmiotem, który w tym śledztwie uzyskał status pokrzywdzonego działalnością G. Nowak dodał, że na dziś można mówić w sumie o ok. 100 pokrzywdzonych oraz łącznej szkodzie w wysokości ok. 100 mln zł. "Nadal trwają czynności ustalające pokrzywdzonych i szkodę" - dodał. Prokuratura czeka również na realizację zleconej pomocy prawnej z zagranicy (G. prowadził interesy finansowe w Luksemburgu, Anglii i na Cyprze). Zdaniem prokuratora nie sposób określić, kiedy postępowanie zostanie zakończone (jest przedłużone do 25 maja). "Niewątpliwie zależy to również od postawy podejrzanego, który obecnie nie stawia się na wezwania" - dodał Nowak. Sprawę ujawniła w 2012 r. "Gazeta Wyborcza". Napisała że warszawska Parafia Ewangelicko-Reformowana dostała z Komisji Majątkowej ok. 30 mln zł rekompensaty za mienie utracone w PRL. W 2007 r. zaczęła powierzać pieniądze prezesowi spółki BGM Mirosławowi G., który obiecał większe zyski i zawarł z parafią umowę na doradztwo. W praktyce przejął należące do niej pieniądze (wtedy było to około 7,85 mln euro), by ulokować je w obligacjach spółki Grove Holding z Luksemburga. "Przez lata umowa doradztwa z G. zmieniała się, łącznie dodano do niej 55 aneksów. Ostatecznie biznesmen w pełni kontrolował to, co działo się na rachunku parafii, mógł samodzielnie dokonywać wszelkich operacji" - pisała "GW". Parafia nie wiedziała, że Grove Holding jest firmą w całości kontrolowaną przez G. Biznesmen uspokajał parafię informacjami o rzekomych zyskach, ale w czerwcu 2011 r. okazało się, że na koncie zgromadzenia było już tylko 8 euro i 51 centów, a papiery wartościowe, które przekazywał G. parafii nie były obligacjami, lecz jedynie pokwitowaniami przyjęcia środków pieniężnych i nie miały realnego pokrycia. Sam G. miał mówić, że problemy ze spłatą zobowiązań wobec parafii to wynik "załamania rynkowego". Dodał, że sam jest zadłużony na 14 mln euro. Podstawowy problem kwalifikacji prawnej polega na tym, że Mirosław G. legitymował się udzielonym przez parafię pełnomocnictwem i zadbał o formalną stronę swego procederu. Według Janika wszystko zaczęło się w momencie, gdy G. podsunął parafii do podpisu umowę o doradztwo, która w praktyce pozbawiała ją gestii nad własnymi środkami.