To nie koniec problemów byłego wiceszefa resortu sprawiedliwości. Wrocławska prokuratura wszczęła postępowanie sprawdzające. Bartłomiej Ciążyński mógł przekroczyć uprawnienia - wynika z komunikatu. Śledczy zbadają, czy doszło do działania na szkodę interesu publicznego. Sprawa Bartłomieja Ciążyńskiego. Ruch prokuratury "W postępowaniu gromadzony jest materiał dowodowy zmierzający do wyjaśnienia okoliczności związanych z wykorzystaniem dla celów prywatnych służbowego samochodu i środków finansowych" - czytamy. Jeśli zarzuty się potwierdzą, grozi mu nawet 10 lat pozbawienia wolności. Bartłomiej Ciążyński podał się do dymisji w środę, kiedy na jaw wyszło, że użył służbowego samochodu i karty płatniczej do celów prywatnych. Dymisja w rządzie. Chodzi o polityka Lewicy Polityk Lewicy przeprosił i poinformował, że zwrócił wykorzystane środki. Przed godz. 12 premier Donald Tusk powiadomił, że dymisja została przyjęta. - Popełniłem błąd kilka tygodni temu. Przyznaję się do tego, że wykorzystałem samochód służbowy do celów prywatnych. Nie miałem świadomości, że nie mogę tego uczynić. Muszę ponieść odpowiedzialność. Środki, które wykorzystałem tankując zwróciłem na konto. Chcę z głębi serca, bardzo szczerze przeprosić za zaistniałą sytuację. Miałem naprawdę ambitne plany jeśli chodzi o prace w Ministerstwie Sprawiedliwości. Ten błąd wymaga jednak odpowiedzialności i konsekwencji - mówił Bartłomiej Ciążyński podczas konferencji prasowej w Sejmie. Jak podała wcześniej Wirtualna Polska, były już wiceminister ruszył do Słowenii na wakacje limuzyną państwowej instytucji badawczej. Podczas wyjazdu dwukrotnie płacił też służbową kartą. ----- Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!