Jak dowiedziała się gazeta, pismo z prośbą o pomoc już kilka tygodni temu trafiło także do Kancelarii Prezydenta. W zamian, w ramach ocieplania stosunków z prezydentem, Sikorski zobowiązał się przed Donaldem Tuskiem, że zgodzi się na prezydenckie kandydatury na placówki zagraniczne. - Lech Kaczyński jest bardzo popularny, szczególnie w państwach bałtyckich, więc może bardzo pomóc - wyjaśnia ważny polityk PO. Podkreśla, że najlepiej byłoby, gdyby to nie Polska zgłaszała kandydaturę Sikorskiego. Czy Pałac Prezydencki już coś robi w tej sprawie? Minister Piotr Kownacki przyznaje, że taka prośba z MSZ miała miejsce. Zaznacza jednak, że ani z nim, ani prawdopodobnie z prezydentem, Sikorski nie rozmawiał o swojej kandydaturze. "Dziennik" ustalił, że Lech Kaczyński rozmawiał jednak w tej sprawie z premierem Donaldem Tuskiem. Poruszył wtedy kwestię nominacji prezydenckich kandydatów na polskie placówki dyplomatyczne. - Zasugerował, że Sikorski też mógłby coś zrobić dla niego - mówi rozmówca gazety z rządu. Jak się dowiedział "Dziennik", padły wówczas dwa nazwiska: Anny Fotygi i Ewy Junczyk-Ziomeckiej. Prezydent chce, by ta pierwsza - poprzednia minister spraw zagranicznych - została ambasadorem RP przy ONZ. A druga - dziś sekretarz stanu w Kancelarii Prezydenta - objęła stanowisko konsula generalnego RP w Nowym Jorku.