w procedurze karnej oraz rozróżniać osobowe źródła informacji. - Podpisałem ustawę, ponieważ jestem zwolennikiem lustracji konsekwentnie od 1991 roku - powiedział prezydent, który przez dwa tygodnie konsultował się z przeciwnikami i zwolennikami uchwalonej przez ustawy. Rozmawiał m.in. z marszałkiem Senatu, prezesem IPN oraz dyrektorami oddziałów Instytutu, historykami i dziennikarzami. Podpisana ustawa likwiduje Sąd Lustracyjny i urząd Rzecznika Interesu Publicznego, przekazuje lustrację do IPN; badane obecnie przez RIP i Sąd Lustracyjny oświadczenia osób publicznych zastąpione zostaną zaświadczeniami IPN o zawartości archiwów tajnych służb , od których będzie można odwoływać się do sądu cywilnego. Prezydent wyjaśnił, że jest zwolennikiem lustracji, ale takiej, która polega na ujawnianiu agentury, a nie na otwarciu wszelkich akt służb specjalnych PRL. Zaznaczył, że jeśli do połowy lutego (kiedy nowa ustawa ma wejść w życie) nie uda się przyjąć jej nowelizacji, to zaskarży podpisaną obecnie ustawę do . Wśród wad podpisanej ustawy prezydent wskazał "zmieszanie" na liście osobowych źródeł informacji (ozi). Chodzi o te osoby, które z racji obowiązków służbowych nie mogły odmówić spotkania z funkcjonariuszem i nie miały żadnego wpływu na to, że spotkanie zostało odnotowane w aktach, a które mogą być zrównane ze świadomymi tajnymi współpracownikami służb PRL. - Tzw. kontakty służbowe były kwalifikowane i były odnotowane, a zgodnie z przepisami ustawy, podstawą do tego, żeby zostać uznanym za ozi, jest fakt odnotowania w aktach odpowiedniej służby specjalnej - mówił prezydent. Dlatego, jego zdaniem, pojęcie wymaga wewnętrznej kategoryzacji. Lech Kaczyński zaznaczył, że dowodzenie niewinności w procesie cywilnym (co przewiduje podpisana ustawa) przez osobę, która została zarejestrowana jako źródło informacji byłoby często niemożliwe. - Dlatego - być może pewnymi odstępstwami - trzeba tutaj powrócić do procedury karnej - powiedział prezydent. Prezydent przyznał, że dotychczasowa praktyka odczytywania wszelkich wątpliwości na korzyść oskarżonego prowadziła często do absurdalnych decyzji uwalniających spod zarzutu współpracy ewidentnych współpracowników służb. Prezydent powiedział, że wydanie 400 tys. zaświadczeń przez IPN - co zakłada podpisana ustawa - jest niewykonalne, bo instytut nie jest skomputeryzowany. Jak podkreślił prezydent, przynajmniej na najbliższe lata, należałoby powrócić do modelu oświadczenia, które byłoby weryfikowane. Prezydent zaproponuje prawdopodobnie powołanie czwartego - lustracyjnego - pionu IPN, który wnosiłby oskarżenie o kłamstwo w oświadczeniu lustracyjnej osoby publicznej do Sądu Okręgowego. Od wyroku tego sądu można by apelować do Sądu Apelacyjnego; w sądach orzekałoby trzech zawodowych sędziów. - W moim odczuciu instytucja się nie sprawdziła - mówił L. Kaczyński. Choć jak dodał, wśród licznych osób, z którymi rozmawiał, są zwolennicy nieco zmienionej formuły SL. - Ostatecznej decyzji w tej sprawie jeszcze nie podjąłem - dodał prezydent. W nowelizacji, którą prezydent zaproponuje, utrzymano by też sankcję 10 lat zakazu pełnienia stanowisk publicznych dla . Projekt prezydenckiej nowelizacji nie będzie przewidywał zmniejszenia zakresu osób lustrowanych. - Ale osoby publiczne mogłyby decydować w szerszym zakresie o nieujawnianych informacjach z życia prywatnego, a nie tylko z życia seksualnego, jak jest teraz w ustawie - powiedział Lech Kaczyński. Zdaniem prezydenta, nie powinno być kłopotów z przeprowadzeniem jego nowelizacji ustawy. Pytany, czemu nie zawetował ustawy i nie przygotował nowego projektu, prezydent odpowiedział, że jego weto byłoby "czczą demonstracją". Jak wyjaśnił, z sejmowej artymetyki wynika, że jego weto byłoby prawdopodobnie odrzucone, a ustawa i tak weszłaby w życie w obecnej podpisanej formie.