Prezydent wchodzi do gry. Był na bocznym torze
Głowa państwa wysłucha liderów partii, nim Sejm zdecyduje o ratyfikacji nowych umów z Unią Europejską - ustaliła "Rzeczpospolita".
Czy Unia Europejska potrzebuje rewolucyjnych zmian?
Według dziennika, prezydent nie był w pełni usatysfakcjonowany tym, że znalazł się na bocznym torze w polityce zagranicznej: szef MSZ Radosław Sikorski de facto nie konsultował z nim berlińskiego wystąpienia, które wywołało burzę w polskiej polityce, a w negocjacjach nad wypracowaniem kompromisu, który ma uzdrowić finanse w strefie euro, pierwsze skrzypce odgrywał premier Donald Tusk.
- Dla prezydenta, który przecież współodpowiada za prowadzenie przez Polskę polityki zagranicznej, to trudna sytuacja - mówi jeden z wpływowych polityków PO. Dlatego w najbliższym czasie Komorowski zamierza znacznie aktywniej zaangażować się w dyskusję o zmianach czekających Unię i o ich konsekwencjach dla suwerenności Polski.
- Planujemy organizację debat z udziałem naukowców i ekspertów, którzy będą dyskutować o przyszłości Unii i roli, jaką powinna w niej odgrywać Polska. Nie tylko zwolenników dalszej integracji - mówi Joanna Trzaska-Wieczorek, szefowa biura prasowego prezydenta.
Prezydent najprawdopodobniej przeprowadzi także konsultacje z liderami wszystkich partii politycznych, zanim parlament wyrazi zgodę bądź nie na ratyfikację umowy międzynarodowej, w której zostaną zapisane zmiany w UE.
Niewykluczone, że polskiej suwerenności i przyszłości Unii zostanie poświęcona także RBN, choć wciąż nieznany jest jej ostateczny skład.
INTERIA.PL/PAP