Prezydent w czwartek wieczorem w TVP Info był pytany o różnicę pomiędzy swoim wystąpieniem 10 kwietnia a wystąpieniem Jarosława Kaczyńskiego. Duda apelował wówczas o wzajemne wybaczenie; prezes PiS zaś mówił, że przebaczenie jest potrzebne, ale po przyznaniu się do winy i wymierzeniu kary. - Ja mówiłem do Polaków i mówiłem z potrzeby serca - powiedział w czwartek prezydent. - Kwestia tragedii smoleńskiej dzieli, jest nie tylko problemem w polityce, ale ona jest też przede wszystkim problemem w domach, wśród znajomych, ludzie się ze sobą kłócą, spierają, obrażają się na siebie, dochodzi do spięć rodzinnych, waśni - przekonywał. - Wybaczmy sobie wszystkie ostre słowa, puśćmy je w niepamięć - apelował. "Wyciszmy spór polityczny w tej kwestii" Zdaniem Dudy wątpliwości, które wokół kwestii wyjaśniania przyczyn tragedii smoleńskiej narosły, powinni wyjaśniać eksperci. - Wyciszmy także i spór polityczny w tej kwestii, bo on nie służy wyjaśnianiu tej sprawy - dodał. - Ja bym chciał, żeby ci, którzy czują się winni, uderzyli się w piersi, na pewno to, by ułatwiło ten proces wybaczenia - odparł, dopytywany, czy wybaczenie ma być bezwarunkowe. Zastrzegł jednak, że jeżeli są winni, powinni zostać ukarani. - Ale należy wybaczyć po to, żeby tam, gdzie zagnieździła się nienawiść, ta nienawiść została z serca wyrzucona. (...) Nic nie zbudujemy na nienawiści, ja po prostu nie wierzę, że zbudujemy coś na nienawiści, dlatego chciałabym, żebyśmy spróbowali ją od siebie odepchnąć, co - powtarzam raz jeszcze - nie zmienia (...) oczekiwania, że ci, którzy zawinili czy to zaniechaniami, czy zaniedbaniami, czy jeszcze gorszymi czynami, (...) odpowiedzą za swoje działania i zaniechania - mówił prezydent.