W ten sposób prezydent odpowiedział na pytanie - które padło podczas poniedziałkowego spotkania ze studentami lubelskich uczelni - na temat sytuacji, jaka powstała po tym, gdy władze w Mińsku wezwały ambasadorów Polski i UE do opuszczenia kraju. Komorowski ocenił, że władze białoruskie de facto zmusiły do solidarnego wystąpienia państwa unijne. - Nie ma co się łudzić, są różne punkty widzenia na przyszłość relacji z Białorusią w różnych krajach, ale póki co udaje się utrzymywać zasadę: "jeden za wszystkich, wszyscy za jednego" - oświadczył. W ocenie prezydenta fakt, że ambasadorowie Polski i UE na Białorusi zostali poproszeni przez Mińsk o wyjechanie na konsultacje stworzyło z punktu widzenia Warszawy łatwiejszą dla nas sytuację. - Jak poproszono, żeby wyjechał ambasador UE na konsultacje, to zrobiła się już sprawa nie relacji polsko-białoruskich, tylko Białoruś-UE - zaznaczył. Komorowski przewiduje, że jeśli okaże się, iż cała Unia dojdzie do wniosku, że warto zakończyć konsultacje, ambasadorowie wrócą na Białoruś. - Być może następuje tu już zmiana, bo władze Białorusi się zorientowały, że teraz to one będą musiały za chwilę zabiegać o to, by ambasadorowie UE łaskawie chcieli zakończyć te konsultacje i aby wrócili do Mińska - powiedział Komorowski. Zwrócił uwagę, że nie da się prowadzić normalnej polityki w relacjach międzynarodowych bez działań ambasadorów. W ocenie prezydenta do wspólnej polityki zagranicznej UE jest jeszcze daleka droga, ale można już mówić o postępie w tym zakresie, czego przykładem jest np. powstanie Europejskiej Służby Działań Zewnętrznych. - Być może to doświadczenie ze wspólną reakcją na bezprecedensowe "zachęcenie" do pojechania na konsultacje ambasadora UE i (ambasadora) jednego z krajów UE, czyli Polski, przyspieszy procesy, które zmierzają do wspólnej polityki zagranicznej Unii - ocenił prezydent. - Polska nieprzypadkowo jest zwolenniczką wspólnej polityki zagranicznej, wspólnej polityki bezpieczeństwa i obrony w ramach UE, ale to są polskie postulaty, które jeszcze nie zostały zrealizowane - zauważył także Komorowski. Pod koniec lutego Unia objęła sankcjami za łamanie praw człowieka 21 kolejnych białoruskich sędziów i policjantów. W odpowiedzi na to Białoruś wezwała ambasadorów UE i Polski do wyjazdu z Mińska. W reakcji szefowa unijnej dyplomacji Catherine Ashton oświadczyła, że państwa UE wycofają swoich ambasadorów na konsultacje.