- Dokładnie 50 lat temu, tak dziś stoimy, w tym miejscu szli robotnicy, stoczniowcy na poranną zmianę do stoczni, wezwani do pracy. Tutaj w tym miejscu, na tym moście przy stacji kolejowej Gdynia Stocznia czekały na nich czołgi i czekali na nich uzbrojeni ludzie, żołnierze, milicja i niespodziewanie (...) otworzyli do nich ogień. To jedno z najbardziej symbolicznych wydarzeń całego okresu rządów komunistycznych w Polsce po 1945 roku - powiedział prezydent Andrzej Duda. "Szli zarobić na chleb. I zginęli" Prezydent podkreślił jednocześnie, że wydarzenia z 17 grudnia 1970 roku miały charakter przełomowy "ze względu na to, że ludzie szli do pracy". - Ci ludzie, robotnicy, stoczniowcy, oni nie uczestniczyli w manifestacji, w demonstracji, nie przyszli tu z zamiarem przeciwstawienia się czemukolwiek. Oni po prostu szli wykonać swoje codzienne zadanie, zarobić na chleb dla swoich najbliższych. I zginęli - powiedział prezydent. - I to był, można powiedzieć śmiało, koniec jakichkolwiek złudzeń, jeśli chodzi o to, kim jest komunistyczna władza i kto ją reprezentuje. To było załamanie się. Komuniści sami w ten sposób załamali wartość, na której się opierali, próbę tworzenia atmosfery pewnego zrozumienia między władzą, która nazywała się ludową a ludem, czyli robotnikami. Jeśli władza strzela do robotników idących do pracy - koniec. I tak też się stało - zaznaczył Andrzej Duda. "Z tej krwi powstała wolna Polska" - Z tej krwi przelanej w kolejnych grudniach - 1970 roku, później 1981 roku powstała w 1989 roku wolna Polska, którą mamy do dzisiaj - mówił Andrzej Duda. - Pochylmy dzisiaj głowy nad grobami i pamięcią tych, którzy zginęli na wybrzeżu w 1970 roku. Nad pamięcią także tych, którzy zostali poszkodowani, ranni, bardzo często przez to właśnie niosąc później niepełnosprawność przez całe życie - powiedział. Pochylamy także i głowy - dodał Andrzej Duda - nad pamięcią wszystkich, tych których dzisiaj już nie ma z nami z przyczyn naturalnych, a którzy, wtedy dzielnie stawali. - Janek Wiśniewski padł - ten właśnie niesiony na drzwiach Świętojańską, ale i ten symboliczny dla całej Polski, po to, żebyśmy my w końcu mogli być wolni - podkreślił. - Kiedy myślimy o wszystkich tych, którzy zginęli, o wszystkich tych, którzy ucierpieli, to winni jesteśmy im przede wszystkim wdzięczność za ich determinację, odwagę, za wszystko to, co uczynili po to, żebyśmy dzisiaj mogli żyć w wolnym kraju - powiedział prezydent. Mówił, że jego pokolenie - ludzi urodzonych w latach 70. i w drugiej połowie lat 60. jest ostatnim pokoleniem, które jeszcze z czasów dzieciństwa wyraźnie pamięta czasy komunistyczne w Polsce. - Jestem wdzięczny z całego serca wszystkim, którzy 50 lat temu szli tą ulicą, wszystkim tym, którzy 50 lat temu protestowali, ryzykowali i cierpieli za to, że moja córka mogła urodzić się w wolnym kraju, bo jest to ich ogromna zasługa. Cześć i chwała bohaterom, wieczna pamięć poległym - zakończył prezydent.