Prezydent powiedział, że głównym tematem jego rozmowy z Borys była sytuacja mniejszości polskiej na Białorusi. - Nie jest rzeczą dopuszczalną, aby organizacja kreowana przez niedemokratyczną władzę, organizacja, której przywódca wielokrotnie prezentuje postawę dokładnie taką, jakiej spodziewają się obecne władze Białorusi, łączyła się z organizacją, która jest autentyczną, której przewodzi pani Andżelika Borys - powiedział Lech Kaczyński podczas briefingu w Pałacu Prezydenckim po spotkaniu z Borys. Według niedawnych doniesień "Dziennika" polskie MSZ chciało połączenia obydwu organizacji polonijnych na Białorusi w zamian za złagodzenie reżimu Aleksandra Łukaszenki. Wiceminister spraw zagranicznych Andrzej Kremer zdementował tę informację we wtorek. Prezydent podkreślił, że "poprawa stosunków z Białorusią jest rzeczą dobrą, ale wymaga warunków". Jak ocenił, obecne zmiany na Białorusi to "są zmiany, które prowadzą do tego, żeby nie było żadnych zmian". Jego zdaniem, wskazuje na to choćby wynik ostatnich wyborów do białoruskiego parlamentu, do którego nie dostał się żaden przedstawiciel opozycji. L.Kaczyński uważa, że nasz kraj "nie może wykorzystywać pewnej skłonności naszych unijnych przyjaciół do szczególnego widzenia państw leżących na wschód od Polski". - Wykorzystywać w ten sposób, żeby w istocie pomagać reżimom, które na to bynajmniej nie zasługują - dodał. Prezydent podkreślił, że na Białorusi jest 400 tys. Polaków, co - jak powiedział - stanowi 5 proc. ludności tego kraju. Z kolei Borys, która kieruje nieuznawanym przez władze białoruskie Związkiem Polaków, podziękowała prezydentowi "za poparcie Polaków na Białorusi" i za możliwość spotkania. Jak dodała, Polakom na Białorusi zależy na dobrej współpracy między Polską a Białorusią, ale to, czy tak się stanie zależy wyłącznie od władz białoruskich. - Czas pokaże jakie nie tylko deklaracje, ale konkretne kroki zostaną poczynione - oceniła. W spotkaniu prezydenta z przewodniczącą ZPB wziął udział szef BBN Władysław Stasiak. Od kilku tygodni pojawiają się doniesienia medialne o tym, że polskie MSZ prowadziło z władzami białoruskimi grę, dążąc do złagodzenia reżimu Aleksandra Łukaszenki. Ceną za ustępstwa prezydenta Łukaszenki miałoby być połączenie Związku Polaków na Białorusi, któremu szefuje Borys ze Związkiem Polaków kontrolowanym przez Mińsk, oraz odsunięcie Borys od kierowania Związkiem. Już w połowie września pojawiły się pierwsze informacje, według których MSZ miał namawiać Andżelikę Borys do ustąpienia z funkcji przewodniczącej Związku Polaków na Białorusi. Jak napisała 19 września "Rzeczpospolita", tuż przed spotkaniem szefów dyplomacji Polski i Białorusi, Borys została wezwana do polskiego MSZ, gdzie miała usłyszeć, że "w imię racji geopolitycznych" i poprawy stosunków polsko-białoruskich powinna ustąpić ze stanowiska prezesa Związku Polaków na Białorusi. Wówczas szef MSZ Radosław Sikorski uznał te pogłoski za "wyssane z palca" i zaznaczył, że takie artykuły, jak w "Rz", utrudniają normalizację stosunków polsko-białoruskich, które - w jego ocenie - nie są łatwe i zależą w dużej mierze od tego, czy zostanie znormalizowana sytuacja w Związku Polaków na Białorusi.