Poinformowała o tym w środę służba prasowa Kremla. Skretarz prasowa Miedwiediewa, Natalia Timakowa, oświadczyła, że "prezydent Rosji przekazał już wyrazy współczucia narodowi polskiemu, jednak z uwzględnieniem całej sytuacji, tego, jak straszna jest to tragedia, jest niewykluczone, że zechce on osobiście złożyć hołd prezydentowi Kaczyńskiemu". Sekretarz prasowa Miedwiediewa wyjaśniła, że wszystko zależy od tego, czy grafik prezydenta Rosji pozwoli mu przyjechać do Polski w odpowiednim czasie. Gospodarz Kremla udaje się w środę z Waszyngtonu, gdzie od poniedziałku uczestniczył w szczycie nuklearnym zwołanym przez prezydenta USA Baracka Obamę, do Argentyny. Stamtąd poleci do Brazylii (15-16 kwietnia). Weźmie tam udział w szczycie BRIC (Brazylia, Rosja, Indie i Chiny). W poniedziałek, przed odlotem do Waszyngtonu, Miedwiediew przyjechał do ambasady RP w Moskwie, gdzie wpisał się do wyłożonej tam księgi kondolencyjnej. Napisał, że katastrofa polskiego samolotu prezydenckiego jest straszną tragedią, a śmierć prezydenta Kaczyńskiego, to niepowetowana strata. W sobotę, w kilka godzin po tragedii pod Smoleńskiem, rosyjski prezydent wystąpił z odezwą do narodu polskiego, w której oświadczył, iż wszyscy Rosjanie dzielą z Polakami ból i żałobę po śmierci prezydenta Kaczyńskiego, jego małżonki Marii i innych członków polskiej delegacji państwowej. Zakomunikował też, że ogłosił 12 kwietnia (poniedziałek) dniem żałoby narodowej w Federacji Rosyjskiej. Według rosyjskich mediów, był to bodaj pierwszy przypadek zarządzenia w Rosji żałoby narodowej po śmierci obywateli innego państwa. Jednym z jej elementów było opuszczenie do połowy flagi państwowej nad oficjalną rezydencją prezydenta Rosji na Kremlu. Wcześniej Miedwiediew i premier Władimir Putin, w kaplicy na terenie prezydenckiej rezydencji w Gorkach pod Moskwą, wspólnie modlili się w intencji ofiar katastrofy. Zapali tam też świece.