Zdaniem Lecha Kaczyńskiego porozumienie między Rosją a Gruzją po konflikcie kaukaskim nie zostało do końca zrealizowane, "ponieważ oddziały rosyjskie nie wycofały się ze wszystkich miejsc, z których powinny się wycofać". Dopilnowanie tej sprawy - w ocenie prezydenta - powinno być przedmiotem działań o charakterze międzynarodowym. - Sytuacja europejskich obserwatorów jest taka, że oni zostali ustawieni na linii, gdzie tworzą nową granicę między Gruzją a Rosją, czyli są wykorzystywani przez Rosjan w innym celu niż cała misja, niż to czemu misja miała służyć - mówił prezydent podczas konferencji prasowej w Warszawie po powrocie ze szczytu UE.- To jest również bardzo niepokojące - dodał. W ocenie prezydenta, Europa nie jest odpowiednio stanowcza w sprawie konfliktu gruzińskiego. Jako "głęboko niewystarczające" Lech Kaczyński uznaje konkluzje końcowe szczytu UE w tym zakresie. "Rada Europejska z satysfakcją odnotowuje wycofanie rosyjskich żołnierzy ze stref sąsiadujących z Osetią Południową i Abchazją, jako dodatkowy i kluczowy krok we wdrożeniu porozumień z 12 sierpnia i 8 września" - czytamy we wnioskach końcowych przyjętych na unijnym szczycie. - Przede wszystkim idzie o to, czy w listopadzie będą wznowione rozmowy o strategicznej umowie z Rosją. Nie kryję, że jestem zdecydowanie przeciwny - podkreślił Lech Kaczyński. Prezydent poinformował, że 14 listopada udaje się do Baku na konferencję energetyczną.(PAP)