Prezydent ocenił, że kard. Glemp był prymasem "czasów trudnej rzeczywistości, rzeczywistości stanu wojennego i czasów zmiany przełomu lat 80. i 90., okresu budowania Polski wolnej i demokratycznej". Dodał, że prymas był przede wszystkim człowiekiem Kościoła. - Był dobrym synem ojczyzny, głębokim patriotą, zdolnym do działania nie tylko w imię patriotycznych emocji, ale i w imię racjonalnej oceny sytuacji, spokojnej oceny racji stanu i narodu. W dramatycznym okresie stanu wojennego pragnął ustrzec Polskę przed rozlewem bratniej krwi, a pamiętamy, że krew wtedy się polała i wiemy, że mogło jej być o wiele więcej" - powiedział Komorowski. "Z jego nazwiskiem będzie związana pamięć wielu polskich rodzin, także i mojej rodziny, o opiece i o wsparciu Prymasowskiego Komitetu pomocy osobom pozbawionym wolności i ich rodzinom - dodał. Jak mówił prezydent, kard. Glempa cechowała życzliwość, skromność i bezpośredniość w relacjach z ludźmi. - Dzisiaj z odległej już perspektywy widzimy, jak jego poczucie umiaru i spokojnej odwagi przydało się Polsce w czasach trudnych - powiedział. - W imieniu Rzeczpospolitej składam hołd jego pamięci - podkreślił Komorowski. - Śmierć obiektywizuje spojrzenie na drugiego człowieka - rzuca nowe światło na kogoś, kto nie może się już bronić i uzupełniać swych słów - mówił w pożegnalnym wystąpieniu przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski abp Józef Michalik, następca kard. Glempa na tej funkcji. Jak podkreślił, jego poprzednik "tak przeszedł życie, że nie musi się niczego wstydzić". - Być może nie dociągał do wymagań, jakie stawiali przed nim inni, ale dociągał do wymagań swego sumienia oraz oczekiwań swojego Kościoła - dodał, podkreślając, że zmarły prymas cieszył się uznaniem papieży, jak również biskupi polscy darzyli go zaufaniem i niekłamanym szacunkiem, jednomyślnie wybierając go przed laty na funkcję przewodniczącego KEP.