"Dwa miesiące temu obiecałem, że przygotuję - w ramach uprawnień prezydenckich, prawa do inicjatywy ustawodawczej - prezydenckie projekty w tym zakresie, które będą usuwały i zmieniały te elementy, z którymi się nie zgodziłem. Jednym z tych elementów była ogromna władza prokuratora generalnego-ministra sprawiedliwości nad Sądem Najwyższym" - przypomniał Andrzej Duda. "Ta obietnica została zrealizowana" - podkreślił prezydent, prezentując gotowe projekty. Prezydenckie ustawy zakładają możliwość wniesienia skargi nadzwyczajnej do Sądu Najwyższego przez obywateli, którzy czują się pokrzywdzeni przez sądy - za pośrednictwem Rzecznika Praw Obywatelskich, Rzecznika Praw Dziecka, prokuratora generalnego, posłów czy senatorów. "Spraw, przez które jest w Polsce wielkie poczucie krzywdy, jest bardzo dużo" - zaznaczył Andrzej Duda. Prezydent zapowiedział utworzenie Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych, która będzie rozpatrywać skargi obywateli. "Dziwię się, że w poprzedniej, zawetowanej przeze mnie wersji ustawy, nie znalazło się takie rozwiązanie" - stwierdził prezydent. Prezydencki projekt zakłada również utworzenie Izby Dyscyplinarnej w SN. Ustawa o SN przewiduje przejście sędziów SN w stan spoczynku po ukończeniu 65. roku życia. Prezydent będzie mógł jednak zadecydować, czy sędzia będzie mógł orzekać dłużej. Andrzej Duda przypomniał, że nie akceptuje automatycznego wygaszenia kadencji wszystkich obecnych sędziów SN. "Nie będzie takiej sytuacji, bo ja się z tym nie zgadzam, że wszyscy sędziowie SN jednego dnia są z Sądu de facto relegowani. To nie jest rozwiązanie, które ja, jako prezydent Rzeczypospolitej, mogłem zaakceptować" - podkreślił Andrzej Duda. Prezydent chce także, by do Sądu Najwyższego trafili przedstawiciele społeczeństwa - na wzór ław przysięgłych. Dotyczyłoby to spraw dyscyplinarnych i skarg nadzwyczajnych. "Przedstawicieli społeczeństwa do SN wybierałby Senat spośród kandydatów zgłoszonych m.in. przez organizacje pozarządowe. Taka jest moja propozycja" - doprecyzował Duda. Kancelaria Prezydenta o założeniach ustawy o SN W drugiej kolejności Andrzej Duda przystąpił do prezentacji projektu o KRS. Prezydent przyznał, że pomysł, by sędziów wybierać w Sejmie większością 3/5 głosów spotkał się z oporem m.in. PiS. "Ja to rozwiązanie jednak podtrzymuję. Tak po prostu musi być dla porządku i pewnego komfortu także sędziów, którzy będą wybierani do KRS, jak również dla samej procedury wyboru sędziego przez KRS i powołaniu go później na urząd sędziowski" - zaznaczył Duda, ale zapowiedział wprowadzenie "mechanizmu zabezpieczającego". "W przypadku gdy w terminie dwóch miesięcy Sejm nie wybierze kandydatów większością 3/5 głosów, to wówczas wyboru, spośród kandydatów zgłoszonych Sejmowi, dokona prezydent" - wyjaśnił Andrzej Duda. Jednocześnie prezydent złoży projekt zmiany konstytucji, by nie było wątpliwości, czy takie rozwiązanie jest konstytucyjne. Prezydent wyjaśnił, że najpierw wniesie projekt zmiany konstytucji, a dopiero później projekt ustawy o KRS. Duda ocenił, że jeśli zmiany w konstytucji nie zostaną uchwalone, "to będziemy mieli problem". Duda zaproponował przy okazji, by również obywatele mogli zgłaszać swoich kandydatów do KRS (wystarczyłoby do tego dwa tysiące podpisów). Andrzej Duda zaprosił na godzinę 16 przedstawicieli klubów parlamentarnych, by omówić proponowane zmiany w konstytucji. Lipcowe weta 24 lipca Andrzej Duda zawetował ustawy o SN i KRS przygotowane przez posłów PiS, wytykając im m.in. niekonstytucyjność części przepisów. Prezydent mówił, że co prawda regulacje "w dużej części wychodziły naprzeciw społecznym oczekiwaniom", jednak nie mógł ich zaakceptować. "Wymagają one zmian zapewniających ich zgodność z konstytucją, aby utrzymywały niezależność władzy sądowniczej, ale bez poczucia absolutnej nadrzędności i bezkarności oraz stwarzały warunki, by sędziowie czuli się niezależni od rożnego rodzaju nacisków" - podkreślał Duda, uzasadniając lipcowe weto. Prezydent krytykował także zbyt daleko idące - jego zdaniem - rozszerzenie uprawnień ministra sprawiedliwości i zarazem prokuratora generalnego. Duda powołał się przy tym na słowa Zofii Romaszewskiej: "Ja już żyłam w państwie, w którym prokurator generalny miał nieprawdopodobnie silną pozycję, mógł właściwie wszystko i nie chcę do takiego państwa wracać". Prezydent uznał za "niedopuszczalną" możliwość ingerencji prokuratora generalnego w prace Sądu Najwyższego.