Lech Kaczyński uważa, że przed odlotem do Brukseli można się było porozumieć, ale premier - według niego, głównie z winy szefa MSZ - nie wykazał do tego chęci. Dodaje, że nie wie, jak teraz będzie wyglądała jego współpraca a rządem. - Musiałem polecieć na ten szczyt. Jako prezydent Rzeczypospolitej - to jest wyraźnie sformułowane w artykule 126 - jestem odpowiedzialny za bezpieczeństwo, niepodzielność i suwerenności państwa - mówi w wywiadzie dla "Rzeczpospolitej" prezydent Lech Kaczyński. Prezydent przyznaje, że zasadniczo nie zgadza się z koncepcją unijnej polityki premiera. - Poza tym wielu unijnych przywódców znam znacznie dłużej niż on. Mogę z nimi swobodnie porozmawiać - dodaje. Wyjaśniając, czy różni się jego wizja od wizji premiera, Lech Kaczyński mówi, że stara się wykorzystać wszelkie możliwości, jakie pojawiają się przed Polską. - Przede wszystkim przez budowanie rozmaitych koalicji, które wzmacniają pozycję naszego kraju w Europie. Bo ona nie jest najlepsza. Niestety, choć jesteśmy dużym krajem, rzeczywiste decyzje zapadają pomiędzy Berlinem i Paryżem, czasami też przy udziale Londynu. To nie jest sytuacja zdrowa, choćby z tego powodu, że często naruszane są nasze interesy - dodaje. Według prezydenta, po stronie rządu występuje przekonanie, że "nie wolno nam choćby o pół centymetra wysunąć się przed szereg, aby bronić swoich interesów". - Do tego dochodzą silne wpływy, jakie w Unii ma nasz rosyjski partner. Do tej pory Polska, w porozumienia z kilkoma innymi krajami, starała się te wpływy ograniczać. Zerwanie z tą strategią może się dla nas okazać samobójcze. Najlepiej pokazał to konflikt gruziński - mówi L.Kaczyński. Pytany o dalszą współpracę z rządem, prezydent stwierdza, że po wspólnym z premierem powrocie z poprzedniego szczytu, miał nadzieję, że "będziemy jeździć wspólnie, że nie będę zabierał głosu w sprawach, które leżą w kompetencji rządu - na przykład gospodarczych". Dodaje, że był przekonany, iż rozstają się z premierem w najlepszych relacjach. - Mówi się czasami, że kobieta zmienną jest (co zresztą dla wielu pań jest bardzo krzywdzące). W tym wypadku jednak to stwierdzenie najlepiej pasuje do Donalda Tuska. Premier zmiennym jest - mówi prezydent.