Od kilku dni trwa spór między przedstawicielami rządu a Kancelarią Prezydenta o to, kto ma jechać na najbliższy szczyt UE. Polskę chcą reprezentować zarówno szef rządu, jak prezydent. W czwartek Rada Ministrów w trybie obiegowym podjęła uchwałę, że to szef rządu będzie wyznaczał skład polskiej delegacji na szczyt UE. W niedzielę rano szef gabinetu premiera Sławomir Nowak oświadczył w wypowiedzi dla TVN24, że prezydent nie poleci na szczyt. Zdaniem L. Kaczyńskiego, "zupełnie naturalne jest, że prezydent i premier są na szczycie". "Nie ma w tym nic nadzwyczajnego. (...) Mówię: jedziemy razem" - powiedział prezydent w niedzielę w programie TVN "Kawa na ławę". Prezydent powiedział również, że w sobotę próbował skontaktować się z premierem Donaldem Tuskiem. Z wypowiedzi prezydenta wynika, że nie udało mu się jednak porozmawiać z szefem rządu. "Ja nie miałem pełnych możliwości, nie byłem w Warszawie. Pan premier też pewnie nie miał pełnych możliwości" - dodał. Podkreślił, że zaprasza premiera do siebie "jutro na godziny popołudniowe, nocne, które chce". Wcześniej również szef Kancelarii Prezydenta Piotr Kownacki powiedział w Radiu ZET, że prezydent telefonicznie zaprosił szefa rządu na rozmowę przed szczytem. Informacjom Konwackiego zaprzeczył szef gabinetu politycznego premiera Sławomir Nowak. "Mogę powiedzieć: nie było takiej rozmowy telefonicznej, nie odnotowaliśmy żadnego faktu zgłaszanej przez Kancelarię Prezydenta próby połączenia telefonicznego z premierem. Zawsze jak takie propozycje były, takie oczekiwania pana prezydenta, pan premier rozmawiał. Zatem uważam, że to jest taka celowo wywoływana burza w szklance wody przez kancelarię prezydenta, żeby wywołać problem Rady Europejskiej" - powiedział Nowak w TVN24. Szef BBN Władysław Stasiak zaapelował z kolei o poważną debatę na temat stanu polskiej armii, a nie "gierki wojska z administracją publiczną". W sobotę szef MON Bogdan Klich mówił, że w związku z chorobą dowódcy drugiej załogi rządowego samolotu w najbliższym czasie do Brukseli lecieć może tylko jedna maszyna, tę zaś zarezerwował już premier. L. Kaczyński uważa, że to on, "ma przede wszystkim pierwszeństwo, jeśli chodzi o samolot", aby polecieć na szczyt. "Po drugie do Brukseli można się różnymi sposobami dostać: samolotem rejsowym, wyczarterowanym, z przyjaciółmi" - dodał. Jednym z argumentów wysuwanych przez Kancelarię Prezydenta, który ma uzasadnić obecność Lech Kaczyńskiego na przyszłotygodniowym szczycie jest jego tematyka. Jak mówiła PAP rzeczniczka francuskiego przewodnictwa UE, przyszłotygodniowy szczyt w Brukseli zdominuje sprawa kryzysu finansowego; większość państw zapowiedziało udział ministrów finansów. Drugi temat to przyszłość Traktatu z Lizbony. Oba tematy będą omawiane przez przywódców państw UE pierwszego dnia szczytu w czwartek, 15 października. Ponadto w programie szczytu jest pakiet klimatyczno-energetyczny oraz przygotowania do listopadowego szczytu UE-Rosja, w nawiązaniu do nadzwyczajnego szczytu z 1 września po wybuchu konfliktu gruzińsko-rosyjskiego. Przywódcy przyjmą też na szczycie tzw. pakt imigracyjny, ale nie przewiduje się dyskusji na jego temat.