"Chodzi o to żebyśmy dysponowali własnym narodowym systemem obrony naszej przestrzeni powietrznej przed atakiem z powietrza, a więc i samolotami, i rakietami. Być może w przyszłości będą to systemy samolotów bezzałogowych. To ma być, musi być polska tarcza, będąca fragmentem tarczy ogólnonatowskiej, bo takie decyzje zapadły na szczycie NATO i w Lizbonie i ostatni w Chicago" - powiedział Komorowski w sobotę w programie "Horyzont" w TVN24. Podkreślił, że system ma bronić terytoriów wszystkich krajów NATO. "Chodzi o realną ocenę potrzeb polskich. Potrzeby są takie, żebyśmy nie byli słabszym ogniwem sojuszu północnoatlantyckiego, tylko mocniejszym, bo takie mamy położenie geograficzne. Jesteśmy na krawędzi systemu natowskiego i z tego trzeba wyciągać konsekwencje" - powiedział Komorowski. "To znaczy, że uda nam się skutecznie zadbać o to, żeby nie było krajów NATO bardziej i mniej bezpiecznych, żeby systemy budowane na rzecz obrony Sojuszu działały także na rzecz obrony naszego terytorium" - podkreślił. Amerykańska tarcza "nie dawała nic" Prezydent ocenił, że realizacja wyłącznie systemu amerykańskiej tarczy antyrakietowej, "w sensie bezpieczeństwa naszego terytorium, nie dawała nic". Powiedział jednak, że Polska nie wycofuje się z udzielonego poparcia, zgody na instalację elementów systemu amerykańskiej tarczy antyrakietowej. "Problem polega na tym, że Amerykanie się sami z tego raczej lekko cofnęli" - zaznaczył Komorowski. "Błędem strony polskiej było to, żeśmy dali tak daleko idącą zgodę, za którą zapłaciliśmy cenę polityczną w postaci także pogróżek spoza Sojuszu, nie uwzględniając tego, że polityka amerykańska może się zmienić" - powiedział Komorowski. "Polska jest otwarta, nie wycofuje swojej zgody na instalację amerykańskiej (tarczy-PAP), ale chce widzieć to jako element wspólny całego Sojuszu" - dodał. Prezydent odniósł się też do kwestii finansowych związanych z projektem budowy systemu obrony powietrznej. "Kwota pieniędzy, którą wydaliśmy na naszą obecność w Afganistanie, to jest mniej więcej jedna-trzecia kosztów, które trzeba będzie ponieść przez wiele lat na zbudowanie tego systemu obrony powietrznej" - powiedział Komorowski. "Nie rozumiem, dlaczego są zastrzeżenia dla lepszego wydania pieniędzy" "Nie rozumiem, dlaczego są zastrzeżenie dla lepszego - w moim przekonaniu - wydania pieniędzy już nie na misję afgańską, bo ją kończymy, tylko na obronę naszego terytorium" - dodał. Prezydent - odnosząc się do głosów rosyjskich polityków, którzy w reakcji na plany rozmieszczenia w Polsce elementów amerykańskiej tarczy antyrakietowej mówili np. o możliwości rozmieszczenia rakiet taktycznych w obwodzie kaliningradzkim - podkreślił, że Polska konsekwentnie przekonuje Rosję do tego, by Kaliningrad nie stawał się obszarem "głęboko zmilitaryzowanym". "To nie jest kwestia Kaliningradu czy jakiejś innej miejscowości w pobliżu granic Polski, bo to ma być system obejmujący całość Sojuszu Północnoatlantyckiego od Lizbony po Warszawę. To nie jest pytanie, przed kim się chcemy bronić, tylko czy chcemy mieć system, któryby bronił skutecznie kraje NATO przed jakimkolwiek zagrożeniem realnym" - ocenił Komorowski. "Polsce nie zagrażają rakiety balistyczne ze Środkowego Wschodu, natomiast oczywiście hipotetycznie mogą zagrażać rakiety bliskiego i średniego zasięgu. To ma być inne rozwiązanie niż to, które ma bronić przestrzeni czy terytorium Stanów Zjednoczonych po drugiej stronie oceanu, ale razem te systemy mogą stworzyć mechanizm skutecznej obrony NATO jako całości" - powiedział Komorowski.