Prezydent ocenił, że polska fascynacja Japonią wynika trochę z podobieństwa historii obu krajów, a trochę z marzeń Polaków, które w stanie wojennym wyraził Lech Wałęsa, mówiąc o budowaniu w naszym kraju "drugiej Japonii". - Mówiąc o tym, że chcielibyśmy odnosić się do wzorca kraju, który odniósł sukces poprzez głęboką modernizację, ale w naszym przekonaniu także w oparciu o utrzymanie kontaktu z własną kulturą i tradycją - zaznaczył Komorowski. - Myślę więc, że cząstką tej polskiej fascynacji Japonią jest i nasze dążenie do modernizacji kraju, do jego unowocześniania, rozbudowywania wzrostu jego znaczenia bez utraty kontaktu i szansy na korzystanie ze źródła siły, jakim jest zawsze tradycja i własna narodowa kultura - podkreślił prezydent. Jak zaznaczył, jubileusz krakowskiego muzeum wpisuje się w obchody 25-lecia polskiej wolności. - To niezwykłe miejsce żyje, to niezwykłe miejsce oddziałuje na polską wyobraźnię, to niezwykłe miejsce jest cząstką naszej modernizującej się ojczyzny - mówił Komorowski. Przypomniał, że 20 lat temu w Polsce toczyła się dyskusja, czy tak nowoczesny budynek może zostać usadowiony naprzeciwko Wzgórza Wawelskiego, "tej skarbnicy naszej historii i tradycji narodowej". - Dzisiaj, jak patrzy się na Kraków () to widać, że tu w pobliżu Mangghi powstało wiele bardzo ambitnych budynków, ambitnej architektury. Dziś widać, że i polska historia sąsiaduje z nowoczesnością, nowoczesnym wyrazem architektonicznym, że to wychodzi na dobre dla nas wszystkich - ocenił prezydent. Przypomniał, że para prezydencka miała gościć na jubileuszu w Krakowie w drodze powrotnej z oficjalnej wizyty w Japonii (nie doszła ona do skutku z powodu zamieszania związanego z obliczaniem wyników w wyborach samorządowych - przyp. red.). - Nie wyszło z tą wizytą, bardzo tego żałujemy, ale przynajmniej mamy małą rekompensatę, że trafiliśmy tutaj do krakowsko-polskiej Japonii - dodał Komorowski. Akie Abe, żona premiera Japonii Shinzo Abe powiedziała podczas uroczystości, że marzenie Andrzeja Wajdy zmaterializowało się w Krakowie w postaci "błyszczącego klejnotu, jakim jest muzeum Manggha". - Mimo, że dzieli nas ogromna odległość, są elementy, które przybliżają nasze kraje i czynią je sobie coraz bliższymi - zaznaczyła. Wyraziła radość, iż po raz kolejny może odwiedzić krakowskie muzeum i usłyszeć w tym mieście Polaków, którzy uczą się języka japońskiego. - Dobrą rzeczą jest to, że są elementy, które łączą nasze kraje, jednym z nich jest muzyka Chopina - oceniła żona premiera Japonii. - Mam nadzieję, że relacje między naszymi krajami będą się pogłębiać, a centrum Manggha będzie ważnym elementem tych kontaktów - podkreśliła Akie Abe. Lech Wałęsa, który 20 lat temu jako prezydent RP otwierał Centrum Sztuki i Techniki Japońskiej Manggha zaznaczył, że "po 20 latach należałoby powiedzieć: panie Wajda dziękujemy Panu, pani Zachwatowicz dziękujemy Pani". Jak żartował, Wajda swoim dziełem utrwalił jego słowa o "budowaniu drugiej Japonii". - Ja wtedy nie miałem wyboru, nie mogłem powiedzieć: drugie Niemcy, czy Stany Zjednoczone, bo komunizm ich nie lubił. Wyszło w życiu, jak wyszło, dziś tylko potwierdzam i dziękuję Wajdzie, że utrwalił to moje przesłanie - wyjaśnił b. prezydent. Minister kultury Małgorzata Omilanowska powiedziała, że "rzadko zdarza się na świecie, że powstaje instytucja kultury, na którą składa się tyle miłości, pasji i hojności, jak to miejsce". - Postała instytucja, która dziś stanowi symbol relacji polsko-japońskich i oparta jest na dobrych ludzkich uczuciach, takich jak miłość, pasja i hojność - mówiła minister. - Przyszłość Mangghi wydaje się niezachwiana, pewna, to naprawdę dobre miejsce z dobrymi emocjami - podkreśliła. Andrzej Wajda, który wraz z żoną, 20 lat temu ufundował to muzeum, zażartował, że dobra aura otaczająca muzeum to zasługa japońskiego kapłana, który uczestniczył przy kładzeniu pierwszych cegieł na budynek i w swoich modłach przekonał dobre duchy tego miejsca, aby tam zostały, bo będą potrzebne. Określenie świętującego 20-lecie muzeum - "Manggha" - pochodzi od pseudonimu Feliksa Jasieńskiego (1861-1929), krytyka i kolekcjonera sztuki. Pseudonim Jasieński zaczerpnął z tytułu zbioru drzeworytów japońskiego artysty Katsushikiego Hokusaiego. Jasieński marzył o stworzeniu przestrzeni, w której wystawiałby swoją japońską kolekcję liczącą 6,5 tys. eksponatów. Z braku miejsca, przed powstaniem Mangghi zbiór Jasieńskiego rzadko był prezentowany. W 1944 r. ekspozycję w Sukiennicach zobaczył 19-letni Andrzej Wajda i się nią zafascynował. Wajda w 1987 r. został drugim w historii laureatem Nagrody Kyoto, przyznanej przez Japońskie Stowarzyszenie Krytyków Filmowych. Reżyser przekazał nagrodę w wysokości blisko 400 tys. dolarów na budowę Mangghi. Pieniądze zbierała także założona przez niego w 1988 r. Fundacja Kyoto-Kraków - jej japoński oddział zebrał 1,5 mln dolarów, Związek Kolejarzy Wschodniej Japonii ofiarował milion dolarów, a japoński rząd trzy miliony dolarów. Budowę centrum rozpoczęto w lipcu 1993 r. według projektu światowej sławy architekta Araty Isozakiego. Dwukondygnacyjny budynek w kształcie fali, położony nad Wisłą naprzeciw Zamku Królewskiego na Wawelu, został uroczyście otwarty 30 listopada 1994 r. w obecności członków cesarskiej rodziny japońskiej i ówczesnego prezydenta RP Lecha Wałęsy. Centrum Manggha przez dziesięć lat było oddziałem Muzeum Narodowego w Krakowie, prezentując kolekcję japońską Feliksa Mangghi Jasieńskiego. W 2005 roku zostało usamodzielnione, a dwa lata później otrzymało status placówki muzealnej. Zbiory, dla których wzniesiono budynek, zostały ostatecznie przejęte przez muzeum w depozyt. Przez 20 lat działalności placówka rozwinęła różnorodną działalność. Jest miejscem wystaw dawnej i współczesnej sztuki japońskiej, prowadzone są tu zajęcia z języka japońskiego, w których uczestniczy ok. stu osób, warsztaty parzenia herbaty, kaligrafii, lekcje układania kwiatów, organizuje się obchody świąt japońskich. Działa tutaj także kawiarnia - miejsce towarzyskich spotkań krakowian oraz sklep z asortymentem japońskim.