Lech Kaczyński poleciał odpocząć po trudach ostatniego tygodnia i spotkać się m.in. z bratem. Jest to więc podróż zupełnie prywatna. Zadziwiająca jest w takim razie logika Kancelarii Premiera, która udostępniła samolot. Jeszcze we wtorek Tomasz Arabski odmówił przecież udostępnienia prezydentowi zarówno Tupolewa, jak i Jaka. - W naszej ocenie, wyjazd pana prezydenta, biorąc pod uwagę oficjalny skład delegacji, ma charakter prywatny - mówił Arabski. Wylot prezydenta na unijny szczyt był - według Arabskiego - prywatną wycieczką, więc podróż do Juraty musiał uznać za podróż wagi państwowej. Reporter RMF FM chciał o to zapytać, ale telefon szefa Kancelarii Premiera milczy.