W związku z tym w przyszłym roku PO otrzyma ok. 20 mln złotych mniej z budżetu państwa, PiS - 19 mln zł mniej, a SLD i PSL - po 7 mln zł mniej. Ograniczenie będzie dotyczyć wszystkich partii mających prawo do korzystania z takich subwencji - także tych, które nie znalazły się w parlamencie, a osiągnęły co najmniej 3-procentowy próg w wyborach. Pierwotnie Platforma proponowała ograniczenie o 50 proc. subwencji budżetowych dla partii politycznych w latach 2012-2013, jednak Sejm nie zgodził się na to; w głosowaniach nad projektem nowelizacji posłowie zaakceptowali jedynie zlikwidowanie od 2011 r. waloryzacji subwencji. Dopiero Senat umożliwił powrót do koncepcji zredukowania o połowę dotacji dla partii. W zeszły czwartek Sejm przyjął senacką poprawkę zakładającą obniżenie o połowę budżetowych subwencji dla partii politycznych od 1 stycznia 2011 roku. "Za" głosowało PO i PJN, a także trzech posłów koła SdPl, dwóch posłów koła DPK-SD i trzech niezrzeszonych. Przeciwni byli posłowie PiS, SLD i koalicyjnego PSL. Prezydent zapowiadał, że podpisze ustawę ograniczającą subwencje z budżetu dla partii politycznych, kiedy tylko zostanie mu ona przekazana. - Opinia publiczna od wielu lat była bombardowana zapowiedziami zmniejszenia wysiłku budżetu państwa na rzecz partii politycznych. I jak sądzę, oczekuje, że dzisiejsze osiągnięcie w postaci ograniczenia tych dotacji będzie jak najszybciej wprowadzone w życie - mówił w poniedziałek Komorowski. Szef klubu PO Tomasz Tomczykiewicz mówił dziennikarzom po zeszłotygodniowym głosowaniu, że PO jest "szczęśliwa, że udało się zapewnić zwycięstwo". - Myślę, że obywatele również, bo to 50 milionów zaoszczędzone corocznie. Można je na bardziej pożyteczne cele przeznaczyć - dodał Tomczykiewicz. Prezes PiS Jarosław Kaczyński oceniał z kolei, że obniżenie o 50 proc. subwencji dla partii "to kolejny krok zmierzający do tego, aby metodami pozademokratycznymi ograniczyć możliwości opozycji". - To nie jest dobre zjawisko - dodał. - Z całą pewnością w 2011 roku będziemy w stanie przeprowadzić pełną kampanię wyborczą, pełną operację polityczną zmierzającą do tego, aby polską demokrację ratować, a przede wszystkim ratować jakość rządzenia - mówił dziennikarzom Kaczyński. "Bardzo krytycznie" czwartkową decyzję Sejmu oceniał poseł SLD Tadeusz Iwiński. - To jest rozwiązanie, które nie jest stosowane dzisiaj w państwach dojrzałej demokracji. Platforma udaje, że nie wie, jaki jest standard demokracji zachodniej, że partie są tylko finansowane z budżetu i nikt nie podjął w żadnym z państw UE decyzji, żeby obcinać subwencje na partie polityczne - mówił Iwiński. Eugeniusz Kłopotek (PSL) podkreślał z kolei, że ze zmniejszoną subwencją ludowcom "będzie ciężko". Nawiązując do 18 mln złotych kary za błędy związane z finansowaniem kampanii wyborczej w 2001 r., poseł PSL wyraził nadzieję, że minister finansów zgodzi się na rozłożenie tej kwoty na raty. - Budżet już tak zaoszczędził na nas przez te lata, więc mam nadzieję, że nie będzie aż tak pazerny wobec nas - zaznaczył. Elżbieta Jakubiak (PJN) żałowała, że posłowie nie zdecydowali się na całkowite zawieszenie subwencjonowania partii politycznych. - Bardzo niedobrze, że PO się z tego wycofała, jednak stać nas było na to, żeby była większość, która by mogła uchwalić ustawę, która zawieszałaby w całości subwencjonowanie partii. To nie jest sytuacja, w której partie nie dostaną żadnych pieniędzy. Cieszę się jednak, że 15 milionów mniej dla PiS, 20 mln mniej dla PO to jest naprawdę dość dużo pieniędzy - powiedziała Jakubiak. Zgodnie z dotychczas obowiązującą ustawą o partiach politycznych, te ugrupowania, które uzyskały do 5 proc. poparcia w wyborach, otrzymywały subwencję w wysokości 11,53 zł za jeden oddany na to ugrupowanie ważny głos. Te, które uzyskały 5-10 proc. głosów, dostawały 9,22 zł za głos; za 10-20 proc. poparcia w wyborach przysługiwało partii 8,7 zł za głos, a za 20-30 proc. poparcia - 4,61 zł za głos. Partie uzyskujące powyżej 30 proc. dostawały 1,73 zł za każdy głos. Od przyszłego roku kwoty te ulegną zmniejszeniu o połowę.