- Traktuję to jako fragment zadania, które przed nami wszystkimi stoi, bo niewątpliwie w tej chwili musimy zadbać wspólnymi siłami, aby ustawę, to rozwiązanie prawne, wypełnić jak najlepszą treścią realnej polityki - zaznaczył prezydent. - Chodzi o to, aby partie polityczne, ale także i organizacje pozarządowe, a także same aktywne społecznie i politycznie panie potwierdziły swoją aktywnością to, że to rozwiązanie służy czemuś, co przecież jest niezwykle dużą wartością. Mam na myśli pogłębienie mechanizmu demokratycznej partycypacji w funkcjonowaniu państwa - dodał. Zdaniem prezydenta po jesiennych wyborach parlamentarnych należałoby zorganizować spotkanie podsumowujące to, co udało się dzięki ustawie osiągnąć w kwestii politycznej aktywizacji kobiet i "wyciągnąć z tego wnioski dla ewentualnych dalszych działań". W uroczystości brały udział m.in. przedstawicielki Kongresu Kobiet, z którego inicjatywy ustawa - pierwotnie wprowadzająca parytety na listach wyborczych - trafiła do Sejmu. - Dziękujemy za podpisanie tej ustawy, wiemy, że musiał pan stoczyć wewnętrzną walkę z sobą, jak wiemy zwieńczoną sukcesem, co nas niezmiernie cieszy - powiedziała Henryka Bochniarz z Rady Programowej Kongresu Kobiet. Zapowiedziała, że nie jest to koniec walki o zwiększenie udziału kobiet w życiu publicznym, podziękowała także wszystkim, dzięki którym udało się uchwalić ustawę kwotową: zarówno politykom i parlamentarzystom, jak i tysiącom osób, które podpisały się pod projektem. - Można - bez struktur politycznych, bez zasobów finansowych - ogromnym wysiłkiem, konsekwencją i determinacją doprowadzić do tego, żeby taki projekt społeczny znalazł się na biurku prezydenta - mówiła Bochniarz. Przedstawicielki Kongresu Kobiet wręczyły prezydentowi książkę "Czas na kobiety" podsumowującą pierwszy Kongres. - Czas na dobre, aktywne kobiety. Ramy prawne już są, teraz trzeba zrobić wszystko, by dobrze przygotowane do pełnienia funkcji publicznych panie znalazły się w polskim parlamencie - powiedział prezydent. W myśl podpisanej przez prezydenta ustawy, która zmienia ordynację wyborczą do Sejmu, Parlamentu Europejskiego oraz rad gmin, powiatów i sejmików wojewódzkich, by lista wyborcza została zarejestrowana, musi być na niej nie mniej niż 35 proc. kobiet i nie mniej niż 35 proc. mężczyzn. W przypadku wycofania się kandydata już po zarejestrowaniu listy, nie straci ona ważności, choć 35-procentowa kwota nie zostanie zachowana. W przypadku zgłoszenia listy zawierającej trzech kandydatów, musi być na niej co najmniej jedna kobieta lub co najmniej jeden mężczyzna. Ustawa nie obejmuje wyborów do Senatu i do rad gmin do 20 tys. mieszkańców, gdzie odbywają się wybory większościowe. Projekt, pod którym podpisało się ponad 120 tys. osób, został złożony w Sejmie 12 grudnia 2009 r., pierwsze czytanie odbyło się 18 lutego 2010 r. Jego autorzy mieli nadzieję, że wejdzie w życie przed wyborami samorządowymi, prace parlamentarne się jednak przeciągnęły. Przepisy dotyczące kwot na listach wprowadzono także do kodeksu wyborczego, który Sejm uchwalił na początku grudnia ub.r., a prezydent podpisał 19 stycznia.