- Pakiet klimatyczno-energetyczny, według nawet najszerszej definicji kompetencji głowy państwa w Polsce, jest kwestią stricte rządową. I jest to kwestia wyjątkowo skomplikowana technicznie - powiedział Sikorski w "Kropce nad i" w TVN24. Jak podkreślił, "od pewnych parametrów bardzo technicznie zdefiniowanych zależą przepływy finansowe rzędu dziesiątków miliardów euro w tę lub drugą stronę kontynentu". - Nie wiem czy pan prezydent chce być odpowiedzialny za te rozstrzygnięcia - zaznaczył szef MSZ. Dodał, że tylko rząd ma odpowiednie dane i odpowiedzialność przed wyborcami. - To wszystko będzie miało wpływ choćby na ceny energii - zauważył Sikorski. Z drugiej strony, jak mówił, może sobie wyobrazić celowość obecności Lecha Kaczyńskiego na szczycie. Podkreślił, że podczas spotkania w Brukseli ma być obecna delegacja z Irlandii, która przedstawi swoją propozycję wyjścia z impasu dotyczącego Traktatu Lizbońskiego. - Gdyby nasz prezydent chciał - np. żeby naprawić swoje stosunki z prezydentem Frencji - aby na koniec prezydencji Francji w UE dać Francji sukces, który by polegał na tym, że kolejny kraj ratyfikował Traktat. Pojechał i powiedział: "przywożę", albo: "przy was podpisuję Traktat", to byłoby duże wydarzenie - mówił Sikorski. - Uważam, że powinna obowiązywać zdroworozsądkowa zasada, że decyzje i moc negocjacyjna powinna leżeć tam, gdzie leży odpowiedzialność. I nie prezydenta społeczeństwo będzie rozliczać z cen energii, tylko rząd - podkreślił. Jak dodał, cała odpowiedzialność jest po stronie rządu więc w tej sprawie prezydent powinien dać rządowi wolną rękę. Tym bardziej, że - zaznaczył - wielkiej pracy wymagało z naszej strony odzyskanie prawa weta w tej sprawie.