Prezydent Barack Obama wygrał wybory w USA, pokonując swego republikańskiego rywala do Białego Domu - Mitta Romneya i zapewniając sobie rządy na drugą kadencję. Bronisław Komorowski w przesłanej Obamie w środę depeszy gratulacyjnej wyraził przekonanie, że kolejne cztery lata prezydentury Demokraty "przyniosą decyzje i rozwiązania kluczowe dla dalszego pogłębienia dwustronnej współpracy" między Polską a USA. Prezydent liczy na zacieśnienie "kontaktów politycznych, wojskowych, gospodarczych i kulturalnych". Komorowski o sprawę reelekcji Obamy pytany był także w czwartkowym wywiadzie dla radia TOK FM. - Łatwiej jest współpracować z osobą, którą się zna, z którą ma się także parę spraw umówionych - powiedział Komorowski. Jak zaznaczył, te "umówione kwestie" dotyczą tak istotnych spraw dla Polski jak na przykład relacje z Ukrainą i perspektywa tego kraju, co - zaznaczył - było wielokrotnie przedmiotem jego rozmów z prezydentem USA. Ponadto - powiedział Komorowski - chodzi też o "nasz polski, niewielki, ale istotny dla nas problem, jakim jest kwestia nieobjęcia Polski zasadami ruchu bezwizowego do Stanów Zjednoczonych". - Obietnica prezydenta Obamy po wyborach będzie, jak sądzę, łatwiejsza do spełnienia. Oczywiście będzie to wymagało także uruchomienia pozytywnych działań ze strony większości republikańskiej w Kongresie, bo ta ustawa może przejść tylko i wyłącznie w wyniku współdziałania obu amerykańskim partii - powiedział. W grudniu 2010 r. podczas wizyty w Waszyngtonie prezydenta Komorowskiego prezydent Barack Obama obiecał mu, że wizy dla Polaków zostaną zniesione za jego rządów. Prezydent ocenił ponadto, że zakończonej amerykańskiej kampanii wyborczej "nie towarzyszyły jakieś wielkie polskie emocje". - W zasadzie Polacy przyzwyczaili się do tego - i słusznie - że staramy się przyjaźnie współpracować, mieć jak najlepsze relacje z Ameryką - powiedział Komorowski. Jednak - zaznaczył - "niewątpliwie dały o sobie znać, świadczą o tym sondaże opinii publicznej, także emocje adresowane już do konkretnych osób". - Niewątpliwie pan prezydent Obama należy do tych polityków amerykańskich, którzy cieszą się w Polsce bardzo dużą popularnością i poziomem sympatii - zauważył Komorowski. Pytany, czy słysząc informację o ponownym wyborze Obamy na prezydenta USA pomyślał o swojej drugiej kadencji, Komorowski odparł, że nie. Komorowski przypomniał, że Obama zapowiedział ponowne odwiedzenie naszego kraju w związku z uroczystością otwarcia Muzeum Żydów Polskich. - Sądzę, że to jest bardzo, bardzo realne. Oczywiście musi być zakończona sama inwestycja. Pamiętajmy, że są zobowiązania obu stron - zobowiązania strony polskiej, ale także diaspory żydowskiej w świecie, głównie amerykańskiej, co do finansowania (budowy muzeum) - powiedział Komorowski. Pytany o to, czy uważa, że podczas drugiej kadencji wzrośnie zainteresowanie Obamy Europą, Komorowski zaznaczył, że w tej sprawie trzeba być realistą. Jak ocenił, są "obiektywne przyczyny zmiany głównych kierunków polityki amerykańskiej". - Ona się rzeczywiście - razem z komponentem siły - przenosi w coraz większym stopniu w rejon Azji. Trudno nie dostrzec racjonalnych przesłanek tych decyzji. Natomiast sprawą Polski, sprawą Europy jest zabieganie o to, aby w jak największym stopniu w wymiarze politycznym, ale także militarnym, Stany Zjednoczone utrzymały swoją mocną obecność w świecie europejskim - uważa prezydent. Według Komorowskiego mamy do odnotowania na tym polu sukcesy. - Może nie na jakąś ogromną skalę, ale jednak po raz pierwszy jest obecność żołnierzy amerykańskich na ziemi polskiej - zauważył. - To jest sygnał bardzo istotny, dla mnie istotny także z punktu widzenia budowania przekonania i polskiej opinii publicznej, amerykańskiej, że Polska dla Stanów Zjednoczonych jest krajem liczącym się także w tej wielkiej, światowej polityce. Komorowski zauważył, że w polityce amerykańskiej jeszcze w trakcie dotychczasowej prezydentury Obamy nastąpiła korekta pierwotnie zgłaszanych projektów całkowitego niemalże wycofania żołnierzy amerykańskich z Europy. - Została zastąpiona - także ustami prezydenta Obamy - deklaracjami o pewnej korekcie ilości żołnierzy amerykańskich - zauważył prezydent. Zdaniem Komorowskiego obecność żołnierzy amerykańskich dla Polski - "kraju z trudnymi doświadczeniami historycznymi w zakresie bezpieczeństwa - nie było, nie jest i nie będzie bez znaczenia".