Komorowski w poniedziałek wieczorem w programie "Tomasz Lis na żywo" w TVP2 był pytany, kiedy podpisze ustawę podwyższającą wiek emerytalny do 67. roku życia. Odparł, że "w odpowiednim momencie". Jak podkreślił, "tutaj konstytucja rządzi". Wyjaśnił, że podejmie decyzję w sytuacji, gdy uzna, że jest gotowy do werdyktu w tej sprawie. Dopytywany, czy dziś nie jest do tego gotowy, odparł, że prezydenccy prawnicy dokonują obecnie oceny ustawy głównie od strony jej konstytucyjności. Moja decyzja - Ale też nie pozwolę na żadne przyspieszenie mojej decyzji, to będzie moja autonomiczna decyzja, co do terminu i co do ostatecznego werdyktu w tej sprawie - oświadczył. Jak podkreślił prezydent: "ustawa się zmieniała, ostatecznie dziś ma kształt taki, w którym, bym powiedział, jest mi zresztą łatwiej ją zaakceptować, bo znalazły się w niej zapisy, które dają Polakom prawo wyboru". - Można iść wcześniej na emeryturę słabszą, albo później - na lepszą. To jest to, o co zabiegałem. Więc ostateczny kształt jest dziełem jednak pewnego procesu, który zachodził i bardzo dobrze - zaznaczył. Komorowski pytany był także, w jakim stopniu jego pozytywne notowania są efektem niewchodzenia w bezpośrednie zwarcie polityczne oraz tego, że za reformy krytykowany jest premier Donald Tusk. - Prezydent nie jest od tego, by brać odpowiedzialność za działania rządu, ale na pewno też nie jest od tego, by przeszkadzać rządowi - odpowiedział Komorowski. Podkreślił, że rolą głowy państwa jest wyznaczanie kierunków strategicznych, także w zakresie reform. - Ja to uczyniłem i bardzo się cieszę, że dziś, ja nie uciekam od współodpowiedzialności, staram się o to, by ostateczny kształt tych zmian był w stopniu maksymalnie możliwym do zaakceptowania przez opinię publiczną w Polsce, bo przecież chodzi o ludzi, nie o same reformy - zaznaczył. Lęki Polaków Wyraził też przekonanie, że na dłuższą metę reforma emerytalna zostanie doceniona przez opinię publiczną, "gdy się okaże, że żadnej katastrofy nie ma, bo być nie może z tytułu wprowadzanych zmian". - Że są zmiany wprowadzane w ten sposób, by były społecznie mniej dotkliwe, że jest możliwość wyboru, jeżeli to jeszcze obudujemy - a trzeba obudować - rozwiązaniami, które by częściowo eliminowały albo uspokajały lęki Polaków - powiedział. Komorowski pytany był również o ocenę działalności obecnego rządu. Podkreślił, że jest to szczególny rząd, bo sprawuje władzę już drugą kadencję. - Więc jeśli chodzi o taką prostą zdolność sprawowania odpowiedzialności za kraj, to uważam, że to wystawili wyborcy - bardzo dobrą, bo drugi raz rząd ten i koalicja rządzi - powiedział. Podkreślił jednocześnie, że u ludzi, także u kolegów-polityków ceni sobie odwagę. - Jednak to, o co zabiegałem, by strategicznym celem była reforma systemu emerytalnego, zostało podjęte przez rząd w dosyć ryzykownej formie, bo od końca, jakim jest określenie wieku emerytalnego - zaznaczył. - Więc ja tutaj wystawiam bardzo wysoką ocenę za odwagę, z którą się zawsze wiąże ryzyko polityczne utraty części wpływów, sympatii, poparcia - to jest normalne. Ale w demokratycznej polityce ważne jest to, czy się traci poparcie za nic, za głupoty, czy w wyniku podjęcia wielkich wyzwań. Za wielkie wyzwania - warto, tak powiem, ponosić pewne ofiary - ocenił Komorowski. Dobre i złe strony Prezydent był też pytany, czy jako marszałek Sejmu wpuściłby związkowców na salę sejmową, gdy posłowie głosowali nad ustawą emerytalną. - Nie chcę się mądrzyć za innych, bo każdy marszałek musi sam, we własnym sercu i sumieniu rozważać tego rodzaju decyzje. Każda decyzja ma dobre i złe strony. Ja uważam, że - ale to jest takie mądrzenie się po szkodzie - że niewątpliwie ta decyzja, która miała miejsce, nie uchroniła Sejmu przed daleko idącym dyskomfortem wynikającym właśnie z takiej bardzo radykalnej i według mnie absolutnie szkodliwej z punktu widzenia autorytetu Sejmu operacji związku zawodowego w postaci zablokowania łańcuchami wejść i wyjść itd. - mówił. Jak dodał, cieszy się, że klimat jego rozmowy z przewodniczącym i wiceprzewodniczącymi "S" w Pałacu Prezydenckim "w sposób zasadniczy na szczęście odbiegał od klimatu wydarzeń przed Sejmem". Komorowski wyraził też zadowolenie, że jego apel o spokój w okresie Euro 2012, "wyraźnie jest już potwierdzony deklaracjami różnego rodzaju środowisk politycznych, związkowych". Dopytywany czy szef "S" Piotr Duda podczas spotkania z nim "powiedział, że będzie spokój", oparł: "rozmawialiśmy na ten temat, ale to o czym się rozmawiało bez kamer, niech zostanie pewną słodką tajemnicą Pałacu Prezydenckiego. Ważny jest efekt i rezultat (...) mój apel o spokój, o pozwolenie Polakom, umożliwienie cieszenia się rozgrywkami, jest w moim przekonaniu generalnie wysłuchany, jest stosowany. Oczywiście tutaj istotne znaczenie miała opinia publiczna". Ustawa emerytalna, podwyższająca wiek emerytalny do 67. roku życia, w czwartek trafiła do podpisu prezydenta. Komorowski ma 21 dni na podjęcie decyzji.