W spotkaniu w Pałacu Prezydenckim zatytułowanym "Stan wojenny na drodze do wolności" uczestniczą także działacze antykomunistycznego podziemia. Komorowski w wystąpieniu rozpoczynającym spotkanie podkreślił, że 13 grudnia warto myśleć również o tych ludziach, tych krajach, "gdzie w dalszym ciągu trzeba zabiegać, walczyć, a czasami ponosić ofiary z tytułu walki o wolność, o demokrację". Prezydent przypomniał, że w poniedziałek późnym wieczorem wraz z żoną - dla wspomnienia stanu wojennego - zapalili świecę w oknie swojego obecnego domu, czyli Belwederu. Jak zaznaczył, miało to przypomnieć nie tylko tamte trudne dni, ale także służyć okazaniu solidarności z tymi, którzy dzisiaj zabiegają o wolność. - Wolność jest zawsze ta sama - i polska, i białoruska - powiedział prezydent. Młodych ludzi, którzy przybyli na spotkanie z nim i z działaczami opozycji antykomunistycznej, zachęcał do zadawania pytań o stan wojenny. - Uważam, że warto się uczyć w różny sposób, w różny sposób tę pamięć utrwalać - dodał prezydent. Zwracając się do młodych ludzi powiedział, że bez tego pokolenia pamięć o 13 grudnia "zamieni się w sztampowe akademie ku czci albo zniknie z naszej zbiorowej pamięci". Komorowski ocenił, że stan wojenny jest sprawą "arcytrudną do oceny, ale w jakiejś mierze" rozstrzygniętą przez historię. - To my wtedy mieliśmy rację - skończył swoje wystąpienie prezydent. W ramach obchodów 30 rocznicy wprowadzenia stanu wojennego Komorowski spotkał się wcześniej we wtorek z uczestnikami gry plenerowej "Segment, czyli PRL dla początkujących". Po południu wręczy odznaczenia państwowe działaczom opozycji z lat 80. Wieczorem prezydent ma wziąć udział w spektaklu "Kolęda-Nocka 30 lat później" w reż. Jarosława Minkowicza, wg libretta Ernesta Brylla z muzyką Wojciecha Trzcińskiego.