"nie spodobało się", że wykorzystano wizerunek kanclerz Niemiec Angeli Merkel. - Prezydent wiedział, że orędzie będzie multimedialne i będzie przykryte przez pewną część filmem, natomiast nie wiedział, co będzie na filmie - powiedział w środę w programie "Kropka nad i". Zeszłotygodniowe wystąpienie prezydenta, emitowane przez Program I i II Telewizji Polskiej, miało nietypową oprawę. Niektórym fragmentom towarzyszyła muzyka z filmu "Polskie drogi". Wystąpienie było przeplatane archiwalnymi zdjęciami z ubiegłorocznych szczytów UE, wykresami; pokazano także zdjęcia ze ślubu homoseksualistów i czarno-białą, przedwojenną mapę Niemiec, obejmującą część Polski. Były też zdjęcia szefowej Niemieckiego Związku Wypędzonych (BdV) Eryki Steinbach z kanclerz Niemiec Angelą Merkel. Kurski wyjaśnił w środę, że przed nagraniem wystąpienia rozmawiał z prezydentem o "ogólnej idei" orędzia, ponieważ on sam nie wiedział, jakie zdjęcia udostępni mu telewizja publiczna. - Prezydent wiedział o formule +przykrycia obrazkami+, ale nie wiedział co będzie na obrazkach - powtórzył poseł PiS. - Telewizja przygotowała obrazki z zakresu, o który prosiłem, do których miała prawo i które były do mojej dyspozycji - mówił Kurski. Dodał, że zgodnie z ustawą o radiofonii i telewizji "głowa państwa, podobnie jak marszałek Sejmu, Senatu i premier ma prawo do orędzia, które jest w sensie technicznym i producenckim zabezpieczane przez telewizję". Kurski dodał, że po emisji orędzia dwa razy spotkał się z Lechem Kaczyńskim i prezydent "nie był niezadowolony" z kształtu wystąpienia. Dopytywany, czy prezydent był zadowolony z użycia zdjęć Angeli Merkel, Kurski odparł: "o tym nie rozmawiałem z panem prezydentem, przypuszczam, że mógł nie być zachwycony; z reakcji, które do mnie dochodzą, wiem, że akurat ta scena mu się nie spodobała". - Pełną odpowiedzialność za tę scenę ponoszę ja - podkreślił. Odnosząc się do doniesień mediów, że wykorzystanie wizerunku Angeli Merkel w orędziu popsuło relacje między kanclerz Niemiec a polskim prezydentem, Kurski powiedział, że nic mu nie wiadomo na temat komplikacji w tych relacjach. - Uważam, że to nadinterpretacja i szum informacyjny, bo niektóre media i środowiska są bardzo zdenerwowane, że panu prezydentowi udało się dotrzeć z przekonującym przekazem do wielu milionów Polaków - podkreślił. - Sprawy tego świata nie rozstrzygają się przy pomocy orędzia, tylko przy pomocy twardych negocjacji - dodał. Przekonywał, że prezydent "ma prawo przemówić do narodu w sposób komunikatywny, atrakcyjny i w ważnym momencie historycznym". Kurski oświadczył też, że "nie ma za co przepraszać" geja Brendana Fay'a, którego zdjęcie z homoseksualnego ślubu wykorzystano w orędziu. Zdaniem Kurskiego, Fay zrobił "parodię ślubu", a jego intencją "było pokazanie całemu światu jak bardzo promuje swój homoseksualny związek". Zaznaczył, że zdjęcia ze ślubu Faya pojawiły się w setkach stacji telewizyjnych i w internecie.