W środę SN orzekł, że prawo łaski może być stosowane wyłącznie wobec prawomocnie skazanych, a jego zastosowanie przed prawomocnym wyrokiem nie wywołuje skutków procesowych. Siedmioro sędziów Sądu Najwyższego wydało uchwałę w odpowiedzi na pytanie prawne związane z ułaskawieniem przez prezydenta Andrzeja Dudę obecnego ministra koordynatora służb specjalnych Mariusza Kamińskiego i innych b. szefów CBA m.in. obecnego zastępcy Kamińskiego - Macieja Wąsika, skazanych wcześniej nieprawomocnie za działania CBA w "aferze gruntowej" z 2007 r. Istotą pytania była kwestia, czy na mocy konstytucyjnego prawa łaski prezydent RP może ułaskawiać także osoby skazane nieprawomocnym jeszcze wyrokiem sądu, a jeżeli nie - czy SN może badać kasacje na niekorzyść takich osób. "SN prawidłowo ocenił sprawę i uznał, że prezydent nie miał prawa stosować aktu łaski wobec Mariusza Kamińskiego i pozostałych nieprawomocnie skazanych - dlatego, bo nie były to właśnie osoby skazane prawomocnie. Nie można bowiem stosować aktu łaski dopóki nie zapadnie orzeczenie skazujące lub warunkowo umarzające postępowanie. Takie stanowisko wyrażałem już wcześniej i cieszę się, że podzielił je Sąd Najwyższy" - powiedział PAP prof. Kardas, który jest kierownikiem Zakładu Prawa Karnego Porównawczego na Wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu Jagiellońskiego, a także wiceprezesem Naczelnej Rady Adwokackiej. Kardas wyjaśnił, że obecnie sprawa wróci do trzyosobowego składu Sądu Najwyższego, który miał rozpatrzyć kasacje oskarżycieli posiłkowych ze sprawy Kamińskiego, ale przed jej rozpoznaniem zadał pytanie prawne siedmioosobowemu składowi SN. "Nie wiemy na pewno, co zrobi trójka sędziów SN, ale możemy postawić taką supozycję, że mając taką a nie inną uchwałę składu siedmioosobowego, zwróci sprawę sądowi odwoławczemu, aby ten merytorycznie rozpoznał złożone apelacje" - dodał. W jego opinii słuszny jest też pogląd prawny SN, że prezydenckiego aktu łaski wobec podsądnych nie ma. "Gdyby uznać, że on obowiązuje, byłby to efekt mrożący wobec sędziów orzekających. "Nawet pośrednio nie można wpływać na sądy gdy rozpoznają sprawę. Konstytucja mówi wyraźnie, że sędziowie w sprawowaniu swojego urzędu są niezawiśli i podlegają tylko konstytucji oraz ustawom - a więc nawet prezydencka prerogatywa, jaką jest prawo łaski, nie może wpływać na działanie sądów" - podkreślił. Rozmówca PAP przyznał, że SN ma także możliwość przejęcia do rozpoznania apelacji i wydania merytorycznego wyroku w sprawie - wówczas nie wracałaby ona do wydziału odwoławczego Sądu Okręgowego w Warszawie. "Dzieje się tak niezwykle rzadko, w wyjątkowych sytuacjach. Ta sprawa ma wyjątkowe znaczenie nie tylko prawne, ale też pozaprawne i być może są jakieś powody, aby SN przejął tę sprawę od sądu odwoławczego do samodzielnego rozstrzygnięcia, ale moim zdaniem sąd nie będzie chciał stosować tu żadnych specjalnych ścieżek, tylko zwróci tę sprawę do sądu odwoławczego, żeby przeszła pełną ścieżkę instancyjną. Inna sprawa, że powinniśmy być gotowi na to, że jeszcze ta sprawa wróci do SN - gdy po wyroku sądu odwoławczego kasację złoży któraś ze stron" - wyjaśnił. Według profesora, może się okazać, że w sprawie jest jeszcze jedna zawiłość prawna: zanim sąd odwoławczy - zgodnie z prezydenckim aktem łaski - umorzył postępowanie ws. Kamińskiego i pozostałych podsądnych, obrońcy skazanych w I instancji wycofali swe apelacje. "Teraz rodzi się taka kwestia: czy sąd odwoławczy uzna, że tych apelacji już nie ma i wyrok skazujący z I instancji jest prawomocny, czy też zgodzi się na przywrócenie terminu do ponownego złożenia apelacji. Nie jest też jasne, czy to mogą być te same apelacje, czy muszą być inne" - powiedział ekspert.