Teoretycznie może dopiero ostatniego dnia roku. W praktyce wszystko zależy od tego, kiedy parlament przyjmie zmiany w ustawie kompetencyjnej, które mają utrudnić rządowi wycofanie się z mechanizmu z Joaniny i protokołu brytyjskiego - pisze "Dziennik". W kancelariach premiera i prezydenta ruszyły już prace nad nowelą ustawy z 2004 r.o współpracy rządu i parlamentu w sprawach UE. - Najdalej w przyszłym tygodniu będziemy gotowi z własną propozycją - powiedział "Dziennikowi" minister w Kancelarii Prezydenta Andrzej Duda. Wstępne analizy rozpoczęły się też w Rządowym Centrum Legislacji. Jak dowiedziała się gazeta, rozważane są trzy wersje zapisów ustawowych gwarancji. Pierwsza to preferowany przez PiS i zapis, że rząd będzie mógł wycofać się z mechanizmu z Joaniny i protokołu brytyjskiego do Karty praw podstawowych po uzyskaniu zgody prezydenta, Sejmu i Senatu. Drugi wariant zakłada uzyskanie zgody za pomocą specjalnej ustawy. Można wtedy pominąć zdanie prezydenta, jeśli ma się większość do odrzucenia jego weta w parlamencie. Trzecia wersja, rozważana przez PO, to wycofanie się z korzystnych rozwiązań tylko za zgodą Sejmu. Na biurku prezydenta leży już ustawa ratyfikacyjna przyjęta przez Sejm i Senat. Lech Kaczyński ma na jej podpisanie 21 dni. Ale politycy, jak i niektóre media zapomnieli, że ten podpis nie oznacza jeszcze ratyfikacji traktatu. Ustawa daje bowiem tylko upoważnienie prezydentowi do dokonania tego. - Prezydent nie ma określonego konstytucyjnie czasu na ratyfikację - przypomina szef UKIE Mikołaj Dowgielewicz. I zaznacza, że wszystko w tej chwili zależy od woli politycznej.