- Droga do euro jest drogą nieuniknioną w pewnej perspektywie. Ona nie musi się kończyć na roku 2012. Muszę nawet powiedzieć, że w tej sprawie mam poważne wątpliwości - powiedział prezydent podczas konferencji prasowej w podtarnowskich Wierzchosławicach. Pytany, czy uważa wprowadzenie euro w Polsce w roku 2012 za realne, Lech Kaczyński odparł, że to powinno być przedmiotem długiej i wnikliwej dyskusji. - Ja mam w tej sprawie wątpliwości. Takie komunikaty, że ja się na Radzie Gabinetowej w tym zakresie porozumiałem z premierem są nieprawdziwe, ani też premier ode mnie tego nie oczekiwał - dodał Lech Kaczyński. Po wtorkowym posiedzeniu Rady Gabinetowej (rządu pod przewodnictwem prezydenta) Lech Kaczyński ocenił, że wprowadzenie w Polsce euro powinno być "sprawą pewnej dyskusji". Z kolei premier Donald Tusk uznał, że udało się przekonać prezydenta do "cieplejszej oceny" wejścia Polski do strefy euro. Również we wtorek rząd przyjął mapę drogową wejścia Polski do strefy euro. Intencją rządu jest, aby w 2011 r. Polska spełniała nominalne kryteria konwergencji. Pozwoli to, po wydaniu pozytywnej opinii przez Komisję Europejską oraz uchyleniu derogacji przez Radę ECOFIN, na przyjęcie przez nasz kraj wspólnej waluty europejskiej 1 stycznia 2012 r. Rząd w miniony wtorek przyjął harmonogram wprowadzenia euro w Polsce. - Jest złą rzeczą, że te grupy, które są zainteresowanie jak najszybszym wprowadzeniem euro, korzystają z okazji związanej z trudnościami, żeby przeprowadzić swój plan. Z trudnościami, które nie są dramatyczne w naszym kraju, dotykają nas dużo mniej niż innych, ale jakieś są. To jest bardzo łatwe do odczytania i ja z góry mówię, że jestem gotów do rozmowy, natomiast to nie oznacza, że jestem gotów do przyjmowania w tej chwili jednoznacznych terminów i że nie widzę także efektów negatywnych - mówił prezydent. Lech Kaczyński dodał, że posiadanie własnej waluty także przynosi pewne korzyści, a na wprowadzeniu wspólnej europejskiej waluty stracą - w jego ocenie - gorzej zarabiający Polacy. - Własna waluta to jednak niezwykle istotny element suwerenności - dla mnie to jest bardzo ważne. Po drugie, własna waluta zapewnia znacznie większą swobodę manewru na rynku finansowym. Po trzecie, doświadczenia wielu krajów, które wprowadziły euro, są następujące: ceny istotnie wzrosły, co uderzyło przede wszystkim w średnio i słabo zarabiających - ocenił. - Musimy myśleć także o tych, którzy nie mają żadnych oszczędności i którym ruch cen związany z wprowadzeniem euro może odebrać dziesięć albo i więcej procent dochodów - podkreślił. Dodał, że depozyty bankowe Polaków nie są w tej chwili zagrożone, a trzeba pamiętać także o tych obywatelach, którzy ich nie mają, a zostaną dotknięci wzrostami cen. Mówiąc o kredytobiorcach, którzy zadłużyli się w obcych walutach, prezydent powiedział: "zawsze byłem zwolennikiem tego, żeby dopóki waluta polska obowiązuje, w niej brać kredyty". Zaznaczył jednak, że wejście w przyszłości do strefy euro będzie "dobre, stabilizujące, uspokajające".