Prezydent spotkał się w środę z przewodniczącymi misji obserwacyjnych, które monitorowały niedzielne wybory parlamentarne na Ukrainie: Sejmu - posłem Mironem Syczem (PO); Senatu - senatorem Łukaszem Abgarowiczem (PO) oraz Parlamentu Europejskiego - deputowanym Pawłem Kowalem (PJN). Komorowski podkreślił na późniejszym briefingu prasowym, nie usłyszał od nich ani o jednym przypadku fałszerstwa wyborczego. Prezydent ocenił, że choć trzeba zaczekać do ostatecznych wyników wyborów, to już dzisiaj można się pozbyć "znacznej części lęku" o przebieg wyborów na Ukrainie. Jego zdaniem już teraz widać bowiem, że nastąpiło daleko idące zbliżenie podanych już niepełnych wyników z efektami badań exit poll. Według Komorowskiego niepełne wyniki potwierdzają też, że na Ukrainie "wygrała w pełni opinia publiczna ukraińska opowiadająca się za utrzymaniem proeuropejskiego kursu Ukrainy". - Niesłychanie ważne jest, żeby (...) dbać w tej chwili o to, by Ukraina uzyskała ponowną szansę na uczestnictwo w procesie integrowania się Europy poprzez podpisanie i ratyfikowanie umów stowarzyszeniowych - oświadczył. - O to będziemy zbiegali. Tak, aby inne kraje europejskie uznały, że wynik wyborów na Ukrainie powinien oznaczać rozpoczęcie następnego etapu zbliżenia Ukrainy do integracji europejskiej - dodał Komorowski. Prezydent mówił też, że podczas spotkania usłyszał "liczne zastrzeżenia dotyczące wielu aspektów (ukraińskich) wyborów, tj. utrudniony dostęp do mediów opozycji, jak przebywanie w więzieniu przez liderkę jednej z partii opozycyjnych". Zaznaczył jednak, że "wiele różnych mankamentów" zdarza się w wielu kampaniach wyborczych i jest potem przedmiotem odwołań sądowych. Podkreślił także, że nie usłyszał "ani jednego sformułowania, które by świadczyły o tym, że gdziekolwiek zauważono problem fałszerstwa wyborczego". - To jest bardzo istotne z punktu widzenia oceny przez Polskę i przez inne kraje świata zachodniego wyborów na Ukrainie - podkreślał.