Krakowska Platforma Obywatelska zamierzała poprzeć urzędującego prezydenta Jacka Majchrowskiego, ale pod warunkiem, że będą wspólne listy do Rady Miasta. W tej sprawie odbyły się rozmowy pomiędzy prezydentem Majchrowskim i Grzegorzem Schetyną, przewodniczącym PO. - Z relacji przewodniczącego Schetyny wiemy, że prezydent zgodził się na wspólne listy - mówi Dominik Jaśkowiec, szef krakowskiej PO. Okazało się jednak, że w czwartek prezydent zmienił zdanie. Powiedział dziennikarzom, że nie będzie tworzył wspólnej listy z PO. Ta wiadomość wywołała w Platformie głęboką konsternację. - Prezydent zachował się nie fair - uważa Dominik Jaśkowiec. W takiej sytuacji PO chce wycofać swoje poparcie dla prezydenta. Tej sprawie ma być poświęcony poniedziałkowy zarząd krakowskiej PO. Prezydenta i tak trzeba poprzeć Są jednak członkowie PO, którzy uważają, że prezydenta i tak trzeba poprzeć, bo partia nie ma innego kandydata, a nawet jeśli go znajdzie, to pewnie nie uda mu się wygrać. "Własny kandydat wcale nie musi być lokomotywą, a może być poważnym balastem, bo po drugie może to ograniczyć możliwości koalicyjne, bo po trzecie nie mamy w tym dobrych doświadczeń, bo po czwarte deklarowaliśmy, że jeśli Prezydent Majchrowski wystartuje - to Go poprzemy. I tak być powinno, to się po prostu opłaci" - uważa Bogusław Kośmider, przewodniczący Rady Miasta. Jak jednak przekonuje Dominik Jaśkowiec, zdanie Kośmidera jest w PO odosobnione. Tej partii bardzo zależy na tym, aby PO i Nowoczesna miały wspólne listy z prezydentem. Powód jest prosty: dzięki temu te dwie partie będą mogły zdobyć w Radzie Miasta więcej miejsc, na tyle dużo, aby zapewnić sobie stabilną przewagę. Metoda D’Hondta stosowana do podziału mandatów faworyzuje duże komitety wyborcze. - Gdybyśmy utworzyli swoją listę, a prezydent swoją, to może dojść do takiej sytuacji, że PiS będzie miał większość w Radzie Miasta - przyznaje Dominik Jaśkowiec. Rzeczniczka tonuje Burzę wywołaną przez oświadczenie prezydenta Majchrowskiego tonuje jego rzeczniczka Monika Chylaszek. - Prezydent powiedział to w takim kontekście, że to nie on jest od podejmowania takiej decyzji, tylko szef klubu w Radzie Miasta. Teraz więc szefowie klubów będą musieli się porozumieć - mówi Monika Chylaszek. Politycy PO nie wierzą jednak w takie zapewnienia. Dla nich jasne jest, że za wszystkimi decyzjami stoi prezydent, zwłaszcza jeśli chodzi o tak ważne sprawy jak wspólny lub osobny start w wyborach. Część działaczy PO miało zresztą już od pewnego czasu wątpliwości, czy prof. Majchrowski będzie chciał poparcia PO. Zwłaszcza po wizycie Grzegorza Schetyny u prezydenta Majchrowskiego w kwietniu tego roku. Wcześniej szef PO obiecał czekającym pod magistratem dziennikarzom krótką wypowiedź po spotkaniu. Ale słowa nie dotrzymał i wymknął się tylnym wyjściem. A to mogło oznaczać, że Jacek Majchrowski odrzucił ofertę PO. Teraz politycy krakowskiej PO chcą się spotkać z prezydentem, aby dowiedzieć się od niego, a nie od dziennikarzy, jakie są jego decyzje w sprawie wspólnych list. - Jeśli prezydent zdecyduje się na oddzielny start, z poparciem jedynie SLD i PSL to poszukamy innego kandydata. Być może będzie to kobieta - mówi Dominik Jaśkowiec.