W weekend przed szczytem prezydent i premier odbyli szereg rozmów z przywódcami europejskimi. Obaj rozmawiali m.in. z kanclerz Niemiec Angelą Merkel, prezydent konsultował się z prezydentem Ukrainy Wiktorem Juszczenką, a premier - z szefową ukraińskiego rządu Julią Tymoszenko. Szef MSZ Radosław Sikorski rozmawiał m.in. z ministrami spraw zagranicznych Grupy Wyszehradzkiej, szefami dyplomacji państw bałtyckich oraz Rumunii i Bułgarii. Główne elementy polskiego stanowiska na szczyt to: pomoc humanitarna dla Gruzji, udział UE w jej odbudowie, powołanie pod egidą UE międzynarodowych sił pokojowych (z ewentualnym udziałem Polski), podjęcie działań na rzecz zawarcia umowy stowarzyszeniowej UE-Gruzja oraz liberalizacja "reżimu wizowego" dla Gruzinów. Polskiej delegacji będzie przewodniczył prezydent; razem z premierem polecą do Brukseli jednym samolotem. Będzie im też towarzyszył szef MSZ. Tusk prezentując elementy stanowiska Polski opowiedział się za "pełnym zaangażowaniem" Unii w pomoc humanitarną dla Gruzji i za "wysiłkiem UE" na rzecz jej odbudowy, w szczególności odbudowy jej infrastruktury - rurociągów, transportu kolejowego, mostów, infrastruktury portowej i lotnisk. Odbudowa - według premiera - miałaby być finansowana ze środków Unii, ale też Europejskiego Banku Odbudowy i Rozwoju, Europejskiego Banku Inwestycyjnego oraz "instrumentów" Europejskiej Polityki Sąsiedztwa. Polska chce też, aby pod egidą UE powołać międzynarodowe siły pokojowe. Tusk oświadczył, że nasz kraj nie wyklucza uczestnictwa w tych siłach w rejonie konfliktu. Siły te powinny mieć - w ocenie premiera - charakter obserwacyjno-porządkowy, tak, aby wyegzekwować respektowanie ustaleń między stronami konfliktu. Tusk opowiedział się za podjęciem działań na rzecz zawarcia umowy stowarzyszeniowej UE-Gruzja oraz liberalizacją "reżimu wizowego" dla Gruzinów. Polska chciałaby też, aby UE wprowadziła regularne konsultacje z Gruzją na poziomie ambasadorów; opowiada się również za "radykalnym przyspieszeniem" prac nad praktycznym wykorzystaniem Partnerstwa Wschodniego. Do przemyślenia - ocenił szef rządu - jest sprawa zasadności szczytu UE-Rosja, który jest planowany na jesień. Premier pytany o wypowiedź szefa MSZ Francji Bernarda Kouchnera, który powiedział, że na szczycie UE będą rozważane sankcje wobec Rosji, mówił: "Każdy taki głos, jak ministra Kouchnera, witamy razem z prezydentem z zadowoleniem". Zapewnił, że "Polski nie trzeba namawiać do stanowczości w sprawie kryzysu kaukaskiego". Szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego Władysław Stasiak mówił w czwartek, że sankcje wobec Rosji należy rozważyć. Zasugerował, że mogłyby dotyczyć kwestii energetycznych, ale także ruchu bezwizowego Rosja-UE. - Niewykluczone, że na szczycie pojawi się propozycja, aby odsunąć w czasie rozmowy UE-Rosja o umowie stowarzyszeniowej, albo utrudnić jej wejście do WTO (Światowej Organizacji Handlu) - powiedział PAP nieoficjalnie jeden ze współpracowników Tuska. Przedstawiciele MSZ przyznają, że stanowisko końcowe szczytu musi zadowalać wszystkie kraje członkowskie, a jest bardzo mało prawdopodobne, aby przekonać np. niechętnych sankcjom Włochów do ich poparcia. Wiceszef prezydenckiej Kancelarii Piotr Kownacki zapowiedział, że polskie stanowisko będzie wspólnym stanowiskiem Polski i trzech państw bałtyckich: Litwy, Łotwy i Estonii. W czwartek L.Kaczyński konsultował polskie stanowisko z państwami bałtyckimi; spotkał się z prezydentami Łotwy i Estonii. Przed piątkowym, spotkaniem Tuska z L.Kaczyńskim nie było wiadomo, kto będzie przewodniczył polskiej delegacji w Brukseli. Rano w Radiu ZET szef gabinetu politycznego Tuska Sławomir Nowak mówił, że delegacją powinien kierować premier. Tusk powiedział jednak, że - skoro prezydent uczestniczy w rządowej delegacji -to nie ulega wątpliwości, że to Lech Kaczyński jej przewodniczy. Premier podkreślił, że dla niego kwestią pierwszorzędną jest "treść stanowiska i sposób działania polskiej delegacji". Jak powiedział, nie są dla niego szczególnie istotne "kwestie prestiżu". "Nie ma żadnego ryzyka, że będzie jakiś dwugłos" - zapewnił z kolei wiceszef Kancelarii Prezydenta. Premier informując, że razem z prezydentem polecą na szczyt jednym samolotem, przyznał, że taki przelot "nie jest może zgodny z wyśrubowanymi kanonami bezpieczeństwa", ale - jak mówił - ułatwi prace tuż przed samym szczytem. W polskim prawie nie ma przepisów zabraniających premierowi i prezydentowi latania jednym samolotem. Ale - jak podkreśla MSWiA - niepisana zasada stanowi, że ze względów bezpieczeństwa latają oddzielnie. Gruzja ogłosiła w piątek zerwanie stosunków dyplomatycznych z Rosją, a w sobotę wypowiedziała zawarte w Moskwie przed 14 laty porozumienia o przerwaniu ognia między siłami zbrojnymi Gruzji a siłami separatystów w Abchazji.