"Jakiś mężczyzna wbiegł na scenę i dźgnął prezydenta nożem. Prezydent przykucnął, trzymał się brzucha" - relacjonowała reporterka TVN. Napastnik miał krzyczeć: "Siedziałem niewinny w więzieniu, siedziałem niewinny w więzieniu, <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-platforma-obywatelska,gsbi,40" title="Platforma Obywatelska" target="_blank">Platforma Obywatelska</a> mnie torturowała, dlatego właśnie zginął Adamowicz." Dziennikarz RMF FM dowiedział się nieoficjalnie, że napastnik to 27-latek z Gdańska, notowany za przestępstwa przeciwko życiu i zdrowiu. Przy sobie - oprócz noża - miał także plakietkę z oznaczeniem "media". Policja ustala, czy tą plakietką posłużył się wchodząc na scenę finału WOŚP w Gdańsku. Do ataku doszło podczas tzw. "światełka do nieba", na scenie gdańskiego finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Finał natychmiast zakończono. Scena została zamknięta, poinformowano też, by rozejść się do domów i nie przeszkadzać służbom, które będą ustalać, jak doszło do tego zdarzenia. "Niewytłumaczalne barbarzyństwo. Jestem pełen nadziei, że walka o życie i zdrowie zakończy się sukcesem. Był reanimowany, stan jest poważny" - powiedział w TVN szef MSWiA Joachim Brudziński. Mariusz Ciarka, rzecznik policji przyznał, że policja znalazła się na scenie "po kilku sekundach". Głos w sprawie zabrał też premier Mateusz Morawiecki, który napisał na Twitterze, że jest to "atak godny najwyższego potępienia".