"Nie będę podejmował żadnych działań. Ja ma bardzo krytyczne zdanie na temat tej ustawy, wydaje mi się, że ona łamie zasadę niezależności samorządu terytorialnego, bowiem pierwsza naturalna kompetencja każdego samorządu lokalnego to jest kształtowanie nazw ulic i placów" - powiedziała podczas sesji Adamowicz. Dodał, że gdyby autorzy tzw. ustawy dekomunizacyjnej byli konsekwentni, "powinni coś zrobić z pierwszym statkiem wybudowanym w Stoczni Gdańskiej, jeszcze wtedy nie noszącej imienia Lenina, a mianowicie statkiem 'Sołdek'". "Będąc konsekwentnym, trzeba by było 'Sołdka' pociąć na żyletki, a nie sądzę, żeby Narodowe Muzeum Morskie na to się zgodziło, chociaż podlega ministrowi kultury" - zaznaczył prezydent miasta. Mieszkańcy Gdańska nie chcą zmian W rozmowie z dziennikarzami Adamowicz dodał, że w ciągu ostatnich kilkunastu miesięcy samorząd przeprowadził konsultacje z mieszkańcami ulic, "których patronowie budzą u niektórych kontrowersje". "Zdecydowana większość mieszkańców nie chce zmiany nazw ulic. Nie chce problemów związanych ze zmianą dowodów osobistych, kont bankowych i tak dalej" - podkreślił. Przypomniał, że w tej sytuacji wojewoda pomorski może "zgodnie z tą ustawą, dokonać tak zwanych decyzji zastępczych, czyli wymyślić nową nazwę dla tych ulic". "Wojewoda musi rozważać wszystkie plusy i minusy. Wydaje się że ostatecznie najważniejszy jest komfort mieszkańców, a nie jakieś ideologiczne polityczne emocje z tym związane" - dodał Adamowicz. "Ta ustawa jest niepotrzebna" Adamowicz przypomniał też, że po 1990 roku Rada Miasta Gdańska dokonała "podstawowych, niezbędnych zmian, czyli na przykład Karol Marks został zastąpiony przez generała Hallera". "Moim zdaniem ta ustawa jest niepotrzebna. W przestrzeni publicznej też musi panować pewien pluralizm. Na przykład Marian Buczek - komunista siedział w więzieniu w Polsce przedwojennej za podejrzenie szpiegostwa na rzecz Związku Sowieckiego, ale został zastrzelony przez Niemców. W związku z tym zostawmy tego Buczka" - dodał Adamowicz. Ustawa z kwietnia 2016 r. nakłada na samorządy konieczność zmiany nazwy obiektów, które upamiętniają osoby, organizacje, wydarzenia lub daty symbolizujące komunizm lub inny ustrój totalitarny lub propagujące taki ustrój w inny sposób - w ciągu 12 miesięcy od dnia jej wejścia w życie, czyli do 1 września br. Samorządy mogły wnioskować do IPN o opinię odnośnie określonych nazwisk czy nazw. W Gdańsku jako kontrowersyjne uznano nazwy sześciu ulic upamiętniających Stanisława Sołdka, Wincentego Pstrowskiego, Dąbrowszczaków, Leona Kruczkowskiego, Franciszka Zubrzyckiego i Mariana Buczka. Na konieczność zmiany tych nazw wskazywał m.in. IPN. W przypadku niewykonania przez samorząd obowiązku zmiany objętej ustawą nazwy, czyni to wojewoda - poprzez tzw. zarządzenie zastępcze - w ciągu trzech miesięcy od terminu obowiązującego samorządy. Zarządzenie zastępcze wojewody wymaga opinii IPN co do jego przedmiotu.