W wywiadzie dla "Sieci" prezydent został zapytany o zapowiedź premiera, że Polska - nawet wbrew decyzji KE - nie zgodzi się na zniesienie blokady na przywóz ukraińskiego zboża do Polski po 15 września. Duda o współpracy z Ukrainą: Mamy swoje zobowiązania wobec polskiego społeczeństwa - Jest oczywiste, że konsekwentnie wspieramy Ukrainę w obronie przed rosyjską agresją (...). Ale drugą sprawą jest - i to nasz najważniejszy obowiązek - pilnowanie interesów Rzeczypospolitej. A zatem obrona rynku wewnętrznego oraz rynku Unii Europejskiej, który się zaczyna u nas. W naszym interesie jest również uznanie prawdy historycznej w przestrzeni między państwami - powiedział Duda. Prezydent został także zapytany o wypowiedź szefa Biura Polityki Międzynarodowej Marcina Przydacza, o braku docenienia przez Kijów polskiej pomocy: - Panu ministrowi nie chodziło o to, by nasi przyjaciele z Ukrainy codziennie mówili w mediach: "Dziękuję, dziękuję, dziękuję". My to bardzo często słyszymy od zwykłych ludzi i ogromnie to doceniamy. Ale ze strony władz Ukrainy oczekujemy zrozumienia w pewnych kwestiach - także tego, że mamy swoje interesy i zobowiązania - powiedział Duda w rozmowie z tygodnikiem. Przyznał, że z tym zrozumieniem "bywa różnie". - Pamiętajmy, że oni są w szczególnej sytuacji. Dlatego czasem trzeba im powiedzieć: rozumiemy, że walczycie, ale pamiętajcie, że my też obok żyjemy i też mamy swoje zobowiązania wobec polskiego społeczeństwa - dodał prezydent. Prezydent Duda: Domagamy się możliwości prowadzenia prac poszukiwawczych Zapytany o oczekiwania wobec Ukraińców i o to, czego brakuje mu w polityce historycznej, prezydent odpowiedział, że fundamentalnym krokiem jest dla nas to, aby każda z ofiar miała swój grób. - Dlatego domagamy się możliwości prowadzenia prac poszukiwawczych. Aby można było zidentyfikować szczątki i je godnie pochować, a bliscy mogli zapalić znicz na rodzinnym grobie i się pomodlić - mówił prezydent Duda. Duda wskazał, że jest to trudny proces i trudno odpowiedzieć, kiedy on się dokona: - Od początku swojej prezydentury o to się staram. I tak to, co w tej sprawie udaje się uzyskać ze strony prezydenta Zełeńskiego - także choćby przez jego obecność ostatnio w Łucku i oddanie hołdu ofiarom - to coś, na co wcześniej nie mogliśmy liczyć. A zabiegałem o to za każdym razem. Chciałbym, abyśmy docenili ten krok ukraińskiego prezydenta. Kiedyś, gdy składałem kwiaty na polu na Wołyniu przy pozostałościach zniszczonych polskich gospodarstw, byłem sam - wskazał Wybory parlamentarne. Duda: Chciałbym merytorycznej kampanii - Chciałbym merytorycznej kampanii na programy, bez bezpodstawnych, niepotrzebnych oskarżeń i wzniecania nienawiści; nie życzyłbym sobie także, by w polskie wybory wtrącały się jakiekolwiek osoby z zagranicy - mówi prezydent Andrzej Duda w wywiadzie dla "Sieci". Prezydent przyznaje, że chciałby merytorycznej kampanii na programy, bez bezpodstawnych, niepotrzebnych oskarżeń i wzniecania nienawiści, z czym - w ocenie Dudy - miewamy do czynienia. - Nie życzyłbym sobie także, by w polskie wybory wtrącały się jakiekolwiek osoby z zagranicy. Chciałbym, aby ta nasza, wewnętrzna, polska sprawa, jaką są wybory, została załatwiona zgodnie z zasadami kultury politycznej, dobrego obyczaju i rozmowy o pomysłach, ale też o osiągnięciach. O rzeczywistych zasługach dla Polski - wyjaśniał. Jak mówił, w kampanii wyborczej, należy rozliczać konkurentów z działań lub ich braku - W latach 2007-2014 byłem m.in. posłem, zarówno w polskim Sejmie, jak i w Parlamencie Europejskim, nie tylko więc z bliska obserwowałem życie polityczne, lecz także w nim uczestniczyłem. Pamiętam te burzliwe debaty, pamiętam decyzje, które były podejmowane przez ówczesny rząd Donalda Tuska, a potem Ewy Kopacz. Nie zgadzałem się z tym, jak traktowano wtedy Polaków - mówił prezydent Duda. - Niejednokrotnie występowałem w Sejmie, protestując choćby ws. oszustwa Amber Gold, do jakiego wtedy dopuszczono, przeciwko likwidacji polskich stoczni czy innych gałęzi polskiego przemysłu. Protestowałem i wspierałem działania blokujące możliwość sprzedaży elementów przemysłu chemicznego. Broniliśmy wtedy polskich firm przed sprzedażą m.in. podmiotom rosyjskim - przypominał Duda. Duda wypowiedzi Webera. "Ingerowanie w proces wyborczy" Zapytany, czy to może wrócić, gdy wygrają przeciwnicy Zjednoczonej Prawicy - Jeżeli weźmiemy pod uwagę dotychczasową działalność Donalda Tuska i jego ugrupowania, to myślę, że takie obawy są zasadne - stwierdził prezydent. W ocenie prezydenta ta kampania jest bardzo ważna, ponieważ sprowadza się do pytania, jaka polityka będzie realizowana w Polsce przez kolejne lata: Czy będziemy mieli do czynienia z kontynuacją i tym trendem umacniania państwa w wielu obszarach, który ja także realizowałem przez ostatnie osiem lat? A może będzie to polityka inna, która sprowadza się do myślenia na zasadzie "po co nam lotnisko, skoro jest lotnisko w Berlinie" - zaznaczył w rozmowie z tygodnikiem. Duda został też zapytany o wypowiedź Manfreda Webera, przewodniczącego Europejskiej Partii Ludowej o "zwalczaniu" PiS: - To jest tak szokujące, że aż zapiera dech w piersiach. Jak ktoś z zagranicy może ośmielać się tak otwarcie ingerować w proces wyborczy w Polsce, w decyzje, które podejmują Polacy? Ale z drugiej strony przyjmuję to z pewnym uśmiechem, bo znam naturę Polaków i wiem, jak jesteśmy przekorni - ocenił prezydent. Duda pozytywnie o akcji pilnowaniu wyborów i misji obserwacyjnej Zapytany o akcję pilnowania wyborów i domaganie się misji obserwacyjnej OBWE w Polsce, prezydent przyznał, że gdy słucha tego, co mówią politycy opozycji, to myśli, że może dobrze, by ta misja była: - Ponieważ twierdzenie, że wybory sprzed lat - wobec których nie było żadnych wątpliwości, a ich wynik został ogłoszony przez PKW i zatwierdzony przez Sąd Najwyższy - były sfałszowane, jest być może przygotowaniem do podważenia wyniku wyborów, które przed nami - podkreślił prezydent - To próba przygotowania polskiego społeczeństwa na to, że jeśli oni przegrają, to będą twierdzili, iż wybory zostały sfałszowane. Może więc paradoksalnie ta misja spowodowałaby, że nie uda im się zmanipulować opinii o polskich wyborach. To są dwie różne rzeczy: realny wynik i komunikat, który oni będą chcieli wysłać w świat. Znakomicie wiemy, że co innego się w Polsce dzieje, a co innego się mówi za granicą - dodał.