przyznał jednocześnie, iż nie sądzi, aby obecna ekipa rządząca chciała odwołać go ze stanowiska. O analizie zakładającej impeachment prezydenta mówił w wywiadzie dla piątkowego "Dziennika" prezes TVP Andrzej Urbański. "Główna jej teza brzmi: impeachment prezydenta jest koniecznością. Spodziewam się, że PO będzie chciała teraz to zrobić" - oświadczył Urbański w wywiadzie. - To jest dokument (jeżeli idzie o ten sam), który twierdzi, że jestem głównym zagrożeniem dla Platformy Obywatelskiej, powtarzam: wiosną 2006, jego autorem jest jeden z członków rządu Donalda Tuska - powiedział prezydent w "Sygnałach Dnia". Pytany, czy autorem tego dokumentu był Jacek Rostowski odpowiedział twierdząco. - Tam się zakłada między innymi scenariusz odwołania mnie ze stanowiska prezydenta - powiedział L. Kaczyński. Dopytywany, czy w związku z tym - jego zdaniem - obóz rządzący myśli o planie odwołania go z urzędu, prezydent powiedział, że nie bierze tego "raczej pod uwagę, ale "taki dokument" był ponad dwa lata temu przygotowany. - Nie boję się w tej chwili odwołania ze stanowiska. Zdaję sobie sprawę, że jestem przeszkodą w tym sensie, że wypełniam swoje obowiązki konstytucyjne. Prezydent jest od oceny ustaw, tak przewiduje Konstytucja. Pewna część Platformy Obywatelskiej nie jest w stanie tego akceptować - podkreślił. Zdaniem L. Kaczyńskiego, od stycznia tego roku trwa kampania pod tytułem: prezydent nie ma żadnych uprawnień. - Jedni twierdzą, że nie ma (tych uprawnień) w obecnej Konstytucji, inni twierdzą, że w obecnej ma, ale trzeba ją zmienić, żeby było tak jak w RFN. Zdaję sobie sprawę z przesłanek. Niektórzy chcą mieć dla swoich interesów i dla siebie pełnię władzy w naszym kraju - podkreślił prezydent. Pytany o niedawne notowania CBOS, zgodnie z którymi 63 proc. badanych negatywnie ocenia jego pracę, zaś tylko co czwarty Polak pozytywnie przyznał, że "każdy konflikt mu szkodzi". Ale - jak mówił - musi pamiętać o tym, że jest prezydentem Polski. - Muszę wypełniać swoje obowiązki, a te obowiązki często mają charakter konfliktowy, jeżeli chodzi o obecną władzę, która ma olbrzymią przewagę w mediach - mówił prezydent. Na pytanie, czy jest zadowolony z pracy swoich PR-owców odpowiedział, że "było dużo lepiej, później się pogorszyło, ale jeszcze zobaczymy".