"Teraz premier patrzy na różne sprawy inaczej" - zapewnił prezydent. "Kto z nas jest bez grzechu, niech pierwszy rzuci kamień" - mówił Andrzej Duda odnosząc się tym samym do języka, jakiego używał Mateusz Morawiecki na nagraniach. "Jest taśma, też odsłuchałem tych nagrań, by wiedzieć, co tam było mówione. Afera taśmowa trwa od lat. Według mnie nie było tam żadnych spraw groźnych dla państwa ani nie było mowy o sprawach przestępczych czy, jak się to mówi, przekrętach" - dodał prezydent odnosząc się jednocześnie do publikacji Onetu. Rymanowski zapytał prezydenta Dudę, jaką radę dałby premierowi Morawieckiemu. Ten odpowiedział: "Panie premierze, może nie jest pan długo w polityce, ale jeśli to jest jedyna taśma, na której pana nagrano, to w ogóle proszę się nie przejmować".Zapytany, czy obawia się, że wypłyną jakieś taśmy z Andrzejem Dudą, odpowiedział: "Ja do tych restauracji nie chodziłem, więc myślę, że nie wypłyną". "Mam ochotę wyjść i krzyczeć: konstytucja, konstytucja" "Dokładnie przestrzegam konstytucji i oczekuję tego, że inni też będą jej przestrzegali, a niestety sądy dzisiaj jej nie przestrzegają. Trybunał Stanu nie śni mi się po nocach" - oświadczył Andrzej Duda. Duda został zapytany "jak się czuje, kiedy od czasu do czasu w różnych miejsca słyszy w tle okrzyki: "konstytucja, konstytucja" i okrzyk: będziesz siedział". "Mam ochotę wyjść i krzyczeć: konstytucja, konstytucja. Dlatego, że dokładnie przestrzegam konstytucji i oczekuję tego, że inni też będą jej przestrzegali, a niestety sądy dzisiaj jej nie przestrzegają i to jest tragedia Polski" - odparł prezydent. Dopytywany, czy nie śni mu się po nocy Trybunał Stanu, przed który chce go postawić opozycja, prezydent zaprzeczył. "Absolutnie mi się nie śni, bo ja realizuję prawdziwe polskie interesy. Śpię spokojnie, absolutnie spokojnie, jak dziecko" - dodał Duda. Sprawa Małgorzaty Gersdorf "Dla mnie pani prezes Gersdorf jest sędzią w stanie spoczynku, przeszła w stan spoczynku zgodnie z obowiązującą ustawą" - podkreślił prezydent. "Wyimaginowana wspólnota" - wypaczony przez media skrót myślowy Prezydent powiedział w połowie września w Leżajsku, że chce, aby obywatele mieli przekonanie, iż ktoś myślał o nich, a nie "o jakiejś wyimaginowanej wspólnocie, z której dla nas niewiele wynika". "Wspólnota jest potrzebna tutaj, w Polsce, dla nas - własna, skupiająca się na naszych sprawach, bo one są dla nas sprawami najważniejszymi; kiedy nasze sprawy zostaną rozwiązane, będziemy się zajmować sprawami europejskimi. A na razie, niech nas zostawią w spokoju i pozwolą nam naprawić Polskę, bo to jest najważniejsze" - mówił wówczas Andrzej Duda. "(Był to) skrót myślowy, oczywiście. Natomiast też wypaczony, wyrwany z kontekstu przez wiele mediów" - powiedział w środę prezydent w Polsat News. Porównał też Unię Europejską do Sojuszu Północnoatlantyckiego. Jak zauważył, wszystkie państwa członkowskie NATO musiały wyrazić zgodę na stacjonowanie w Polsce wojsk Paktu. Również te, które nie musza obawiać się zagrożenia ze Wschodu, jak np. Portugalia. "To jest wspólnota, że nawet ci, którzy pozornie nie mają w tym interesu zgadzają się na pewne wspólne posunięcia w ramach wspólnego dobra. A w UE? Ja bym chciał, żeby (UE) była taką właśnie wspólnotą" - oświadczył Andrzej Duda. Przypomniał też, że mimo protestów ze strony Polski, Niemcy - będąc członkiem UE - budują wraz z Rosją gazociąg Nord Stream II. Według niego, w Brukseli mówi się też o konieczności powstania UE "dwóch prędkości". "Ja nawołuję do tego, by mówić o prawdziwej wspólnocie. O Unii państw narodowych, które są równo traktowane, które są wolne, suwerenne, które współdziałają ze sobą tworząc prawdziwą wspólnotę" - podkreślił. B. prezydent Aleksander Kwaśniewski ocenił, że słowa Dudy są "nieprawdziwe i niebezpieczne". "UE to realna wspólnota, która przez 60 lat zapewniała pokój naszemu kontynentowi" - dodał. Pytany o słowa Kwaśniewskiego, Duda zaapelował do b. prezydenta by ten zaangażował się w działania na rzecz zablokowania budowy Nord Stream II, sprzeciwił się UE "dwóch prędkości", a także powiedział do przywódców unijnych: "Szanujcie nas, szanujcie traktaty, szanujcie naszą suwerenność, szanujcie te sprawy, które absolutnie nie podlegają waszej jurysdykcji, bo są naszymi sprawami wewnętrznymi i mamy prawo sami o nich decydować, tak jak np. system wymiaru sprawiedliwości w każdym kraju członkowskim". Zakup fregat Adelaide "Decyzja rządu była inna niż spodziewał się Minister Obrony Narodowej, niż spodziewałam się ja" - powiedział w Polsat News Andrzej Duda. Przyznał, że o decyzji dowiedział się kilka dni przed wyjazdem do Australii i ta decyzja "go zaskoczyła". "Tak, to mnie zaskoczyło, bo uważałem, że jest realne i sensowne kupienia takich okrętów na okres przejściowy, dopóki nie wyprodukujemy własnych okrętów tego typu" - podkreślił prezydent. Dopytywany dlaczego rząd zrezygnował z zakupu fregat Adelaide odpowiedział: "W rządzie decyzja należy do premiera. Dyskutowaliśmy, był podział zdań w obrębie samych ekspertów z zakresu marynarki wojennej". Duda przyznał, że w tej kwestii miał podobne zdanie, jak szef resortu obrony. Spytany, czy gdyby sam miał podjąć tę decyzję, kupiłby fregaty prezydent odpowiedział: "Myślę, że tak, bo uważam, że byłyby okrętami na okres przejściowy dla polskiej marynarki, pozwalającymi na realizacje wielu zadań, w tym zadań w zakresie misji międzynarodowych". Pytany o ocenę pracy szefa resortu obrony Mariusza Błaszczaka Duda podkreślił, że bardzo dobrze współpracuje mu się z obecnym szefem MON. "Jestem zadowolony z jego pracy" - podkreślił prezydent. Informacje, że Polska może nie zakupić australijskich fregat typu Adelaide pojawiły się w mediach jeszcze przed sierpniowym wyjazdem prezydenta i szefa MON do Australii. Ostatecznie do ich zakupu nie doszło. Adelaide to zmodyfikowane do potrzeb Australii zaprojektowane w USA fregaty klasy Oliver Hazard Perry - dwie jednostki tej klasy przekazane przez Stany Zjednoczone Polsce, gdzie otrzymały nazwy Kościuszko i Pułaski. Australijskie fregaty zostały zmodernizowane przed 10 laty, otrzymując m. in. nowy system obrony przeciwlotniczej. Za zakupem używanych - lecz nowocześniejszych niż polskie fregaty Kościuszko i Pułaski - jednostek opowiadało się wielokrotnie BBN. Premier Mateusz Morawiecki pytany w sierpniu przez PAP, czy zablokował zakup starych australijskich fregat dla Marynarki Wojennej powiedział: "Po rządach naszych poprzedników, polska armia wymaga tak szeroko zakrojonej modernizacji i znaczącego wzmocnienia, że czasami analizy, rozmowy i rozważania mylone są z decyzjami. W sprawie zakupu australijskich fregat nie było ani decyzji polskiego MON, ani mojej decyzji blokującej". Kwestia "Fortu Trump" Prezydent w rozmowie w Polsat News został zapytany, na ile realne jest powstanie w Polsce stałych baz wojsk amerykańskich, tzw. "Fort Trump". "Przede wszystkim zacznijmy od tego, że to jest temat, który rzeczywiście dzisiaj żyje w Stanach Zjednoczonych i Polska w związku z tym tematem żyje w administracji amerykańskiej jako partner Stanów Zjednoczonych. To jest cały czas rozważane, ale bardziej jeżeli chodzi o techniczną stronę, bo jak twierdzą niektórzy w Białym Domu i tej tzw. administracji amerykańskiej, decyzja tak naprawdę jest już podjęta, pozostają kwestie techniczne" - odparł Duda. "Tak niektórzy mówią, ci którzy siedzą w tych relacjach amerykańskich, wewnętrznych, że kiedy tak daleko zaawansowane są już rozmowy i Biały Dom tak daleko pokazuje istnienie danego tematu, to że tak naprawdę decyzja jest w zasadzie podjęta. Ale pozostają oczywiście istotne kwestie techniczne, które muszą zostać jeszcze rozstrzygnięte" - zaznaczył prezydent. Wskazał tu na kwestie "samej obecności". "Dla mnie fakty są następujące: jest dzisiaj już obecność (militarna) USA, mamy bazę antyrakietową w Redzikowie, która jest budowana przez Stany Zjednoczone. Mamy dzisiaj obecność w ramach Sojuszu Północnoatlantyckiego; (...) prawie tysiąc amerykańskich żołnierzy w Orzyszu i mamy dzisiaj obecność amerykańską także w ramach relacji bilateralnych. Chcielibyśmy, żeby było więcej tych amerykańskich żołnierzy, stąd te rozmowy dotyczące +Fort Trump+, czyli tej stałej bazy amerykański" - podkreślił. Prezydent dopytywany na ile procent ocenia szanse, że taka baza powstanie w Polsce w ciągu 1-2 lat, odparł, że należy rozgraniczyć dwa elementy: "podjęcie oficjalnej decyzji i baza powstanie". Zwrócił uwagę, że stworzenie odpowiedniej infrastruktury pod bazę, "to nie jest proces, który można zrealizować w ciągu jednego roku". "My mówimy tak: jesteśmy gotowi zainwestować w infrastrukturę, przygotować infrastrukturę dla armii USA po to, żeby armia Stanów Zjednoczonych mogła w tej bazie w Polsce funkcjonować" - mówił Duda. Prezydent Duda podczas spotkania w Białym Domu w Waszyngtonie z prezydentem Trumpem wyraził nadzieję na wspólne zbudowanie w Polsce bazy, która nazywałaby się "Fort Trump". Trump ocenił, że utworzenie stałej bazy wojsk amerykańskich w Polsce kosztowałoby około 2 miliardów dolarów. "Myślę, że to mogłoby być coś przydatnego dla zwiększenia poziomu bezpieczeństwa naszych krajów" - powiedział. Amerykański Kongres zobowiązał szefa resortu obrony do przedstawienia, nie później niż do 1 marca 2019 r., raportu oceniającego "wykonalność i zasadność stałego stacjonowania w Rzeczypospolitej Polskiej sił zbrojnych Stanów Zjednoczonych". Sekretarz obrony USA James Mattis powiedział niedawno, że Stany Zjednoczone nie podjęły jeszcze żadnych decyzji dotyczących stałej bazy wojsk amerykańskich w Polsce; sprawa jest na wczesnym etapie rozpatrywania. "Obecnie oceniamy, jaka jest konkretnie propozycja Polski, jaki jest potencjał tego, co nam proponują" - powiedział Mattis. "Jeżeli chodzi o spojrzenie polityczne, bliżej mi do Trumpa niż Tuska" "Jeżeli chodzi o kwestie spojrzenia ideologicznego czy politycznego, to bliżej mi do prezydenta USA Donalda Trumpa niż przewodniczącego Rady Europejskiej Donalda Tuska"- powiedział w środę w Polsat News prezydent Andrzej Duda. We wrześniu prezydent Andrzej Duda spotkał się w Białym Domu z prezydentem USA Donaldem Trumpem, gdzie m.in. doszło do podpisania wspólnej polsko-amerykańskiej deklaracji dot. współpracy w dziedzinie bezpieczeństwa i obronności, energetyki oraz wymiany handlowej i inwestycji. Prezydent, pytany w Polsat News jakie są jego relacje z Trumpem odparł, że są one "dobre". Dopytywany, czy lepsze od relacji z szefem Rady Europejskiej Donaldem Tuskiem Andrzej Duda powiedział: "Powiedziałbym, że lepsze. Jeżeli chodzi o kwestie spojrzenia ideologiczne, politycznego to ja myślę, że jestem bliżej Donalda Trumpa, niż Donalda Tuska". Również we wrześniu Tusk wraz z prezydentem Dudą uczestniczyli w nowojorskiej siedzibie ONZ w spotkaniu pod przewodnictwem sekretarza generalnego ONZ Antonio Guterresa poświęconym przyjęciu deklaracji "Action for Peacekeeping". Kamery i fotoreporterzy uchwycili, jak w oczekiwaniu na swoją kolej do wygłoszenia wystąpienia prezydent Duda i przewodniczący Tusk rozmawiają. Pytany czego dotyczyła ta rozmowa, prezydent zapewnił w środę, że nie dotyczyła ona polityki, tylko "życia". "Rozmawiałem z przewodniczącym Tuskiem tak jak dwóch ludzi, którzy się spotkali zagranicą w miejscu, które z ich punktu widzenia jest miejscem neutralnym. Mieliśmy wystąpienia po sobie, usiedliśmy obok siebie, trudno nie rozmawiać. Chyba każdy normalny człowiek, mając obok siebie człowieka z tego samego kraju, rozmawia" - powiedział Andrzej Duda.