Milczenie prezydenta Andrzeja Dudy w sprawie głośnej wypowiedzi prezydenta Rosji Władimira Putina na temat przyczyn wybuchu II wojny światowej skrytykował Jan Grabiec, poseł PO. Jak mówił w Polsat News: "Nie wiem, co się dzieje z polską dyplomacją. Oczekiwałbym, żeby prezydent reagował niezależnie od tego, czy jest weekend czy zbliżają się święta". W jego ocenie, zabrakło profesjonalizmu i budowania pozycji międzynarodowej naszego kraju. Z kolei Marek Sawicki z PSL zauważył, że prezydent w tej sytuacji mógłby zebrać Radę Bezpieczeństwa Narodowego. "Pomiędzy jedną a drugą wypowiedzią Putina powinna się pojawić reakcja polskiego rządu" - mówił polityk ludowców. Europoseł PiS Adam Bielan uspokajał sytuację. W jego opinii, "w tego rodzaju stosunkach dyplomatycznych nie musimy reagować z dnia na dzień". Jak tłumaczył, mamy w Europie okres świąteczno-noworoczny, a w sprawie słów Putina wypowiedzieli się już prezydenccy ministrowie czy rzecznik głowy państwa. "Jestem przekonany, że zaraz po przerwie, która w Polsce kończy się po 6 stycznia, prezydent zabierze głos" - stwierdził. Wypowiedzi Putina i wezwanie ambasadora W piątek ambasador Rosji został wezwany do polskiego MSZ po tym jak Władimir Putin sformułował zarzuty wobec przedwojennego polskiego ambasadora w Niemczech Józefa Lipskiego, który według rosyjskiego prezydenta miał obiecywać postawienie w Warszawie pomnika Hitlerowi, jeśli wysłałby on polskich Żydów na zagładę do Afryki. "Łajdak, antysemicka świnia, inaczej powiedzieć się nie da. W pełni solidaryzował się on (Lipski - red.) z Hitlerem w jego antysemickim nastawieniu i, co więcej, obiecywał wystawić mu w Warszawie pomnik za niegodziwości wobec narodu żydowskiego" - mówił Putin, uczestnicząc w posiedzeniu kolegium kierowniczego resortu obrony Rosji. Tydzień wcześniej prezydent Rosji skrytykował wrześniową rezolucję Parlamentu Europejskiego dotyczącą wybuchu II wojny światowej. Putin wyraził m.in. ocenę, że przyczyną II wojny światowej był nie pakt Ribbentrop-Mołotow, a pakt monachijski z 1938 r. Podkreślił też wykorzystanie przez Polskę układu z Monachium do realizacji roszczeń terytorialnych dotyczących Zaolzia. Przekonywał m.in., że we wrześniu 1939 r. Armia Czerwona w Brześciu nie walczyła z Polakami i w tym kontekście "niczego Polsce Związek Radziecki w istocie nie odbierał". Morawiecki: Putin wielokrotnie kłamał. Świadomie W związku z wypowiedziami prezydenta Rosji Władimira Putina specjalne oświadczenie wydał w niedzielę szef polskiego rządu Mateusz Morawiecki. "Prezydent Putin wielokrotnie kłamał na temat Polski. Zawsze robił to w pełni świadomie. Zwykle dzieje się to w sytuacji, gdy władza w Moskwie czuje międzynarodową presję związaną ze swoimi działaniami. I to presję nie na historycznej, a na jak najbardziej współczesnej scenie geopolitycznej" - oświadczył premier. Mateusz Morawiecki zauważył, że w ostatnich tygodniach Rosja poniosła kilka istotnych porażek. Wskazał, że "niepowodzeniem zakończyła się próba całkowitego podporządkowania sobie Białorusi, Unia Europejska po raz kolejny przedłużyła sankcje nałożone za bezprawną aneksję Krymu". Rozmowy w tzw. formacie normandzkim nie tylko nie przyniosły zniesienia tych sankcji, lecz w tym samym czasie doszło do kolejnych obostrzeń - tym razem amerykańskich - które znacznie utrudniają realizację projektu Nord Stream 2" - napisał. Dodał, że rosyjscy sportowcy zostali właśnie zawieszeni na cztery lata za stosowanie dopingu. "Słowa Prezydenta Putina traktuję jako próbę ukrycia tych problemów. Rosyjski przywódca doskonale zdaje sobie sprawę, że jego zarzuty nie mają nic wspólnego z rzeczywistością - i że w Polsce nie ma pomników Hitlera ani Stalina. Takie pomniki były na naszej ziemi wyłącznie wtedy, gdy stawiali je agresorzy i zbrodniarze - III Rzesza hitlerowska i Rosja sowiecka" - oświadczył premier Mateusz Morawiecki.