Prezes zaznaczył, że poprzednie dwie tak duże katastrofy miały miejsce na Tamizie w Londynie i w Meksyku. Pod względem ilości ścieków, które wypłynęły, zrzut ścieków w Warszawie do Wisły jest jednak największą katastrofą na świecie od momentu, kiedy było to notowane. "Ta awaria - trzeba z całą pewnością powiedzieć - trwa nadal. Nie wiemy jeszcze oficjalnie jakie były jej przyczyny i nie wiemy, kiedy i w jaki sposób tę awarię, pan prezydent Trzaskowski usunie, naprawi" - mówił Daca. Prezes podkreślił, że bypass, czyli rurociąg zastępczy, to rozwiązanie tymczasowe, przewidziane na "jakieś 2 miesiące". "To jest ten czas, kiedy pan prezydent Trzaskowski musi albo naprawić tą awarię, albo znaleźć jakieś inne rozwiązanie docelowe, tak żeby nie powtórzyła się sytuacja z tymi ściekami, żeby znowu nie zaczęły one trafiać do Wisły" - zakomunikował Daca. Od soboty działa w pełni Bypass swoje zadanie zaczął spełniać w stu procentach w sobotę z samego rana, a, jak mówił Daca, PGW "Wody Polskie" - przy bardzo dużym wysiłku pracowników przedsiębiorstwa - sprawiły, że "w chwili obecnej te ścieki już nie płyną do Wisły". Dodał również, że ze względu na fakt zupełnego zatrzymania zrzutu ścieków do Wisły dopiero w sobotę, Pomorze jest nadal narażone na te ścieki. Ponowił też apel, aby nie korzystać z wód Wisły. Prezes poinformował, że ze ściekami dostała się do Wisły bardzo duża ilość azotu i fosforu, które są magazynowane w dnie rzeki. Dodał, że w długim okresie może to wpływać na sytuację biologiczną w Wiśle. Do awarii dwóch kolektorów odprowadzających ścieki z lewobrzeżnej Warszawy do leżącej na prawym brzegu oczyszczalni "Czajka" doszło pod koniec sierpnia. W jej efekcie nieczystości były w całości zrzucane do Wisły. Wobec zagrożenia ekologicznego rząd podjął decyzję o budowie tymczasowego rurociągu, dzięki temu ścieki z lewobrzeżnej Warszawy są przepompowywane do oczyszczalny. W sobotę system osiągnął 100 proc. sprawność.